niedziela, 15 grudnia 2013
49 numer SZAFY
http://szafa.kwartalnik.eu/49/spis.html
POEZJA
Monika Brągiel, Magda Gałkowska, Wioletta Grzegorzewska, Piotr Grobliński, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Urszula Kulbacka, Małgorzata Lebda, Robert Miniak, Elżbieta Musiał, Paweł Podlipniak, Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska
PROZA
Jacek Durski, Tomasz Garncarek, Ewa Brzoza-Birk, Dominika Ciechanowicz, Olgerd Dziechciarz, Wioletta Grzegorzewska, Karol Maliszewski, Dariusz Muszer, Katarzyna T.Nowak
FOTOGRAFIA-GRAFIKA-MALARSTWO
Daras Bareya, Barbara Bednarczyk, Renata Brzozowska, Monika Dalinkiewicz, Deruda z Lasu, Maria Mamczur, Roksana Robok, Alicja Rodzik, Iza Staręga, Karolina Szeląg, Marek Szymczak, Michał "Sepe" Wręga, Anna Wołoch
sZAFa Presents
Radosław Kobierski - Portrety
Karol Maliszewski - Zygmunt Krukowski ma głos
Paweł Łęczuk - Kolędnicy
Maja Staśko - Treny Jana Kochanowskiego – arcydzieło kinematografii (I)
ESEJ-FELIETON-RELACJE
Ewa Frączek - O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć
Klaudia Raczek - Alice Munro – krótka impresja o mistrzyni krótkiej formy
Karol Maliszewski - Zjawisko Świdnica
Maja Staśko - Tyrania Tyrania
Kamila Wasilewska-Kaczmarczyk - Obroty codzienności
TEATR, FILM
Izabella Bartnicka - Już świątecznie, niekoniecznie śmiesznie i pośpiesznie...
Natalia Pecyna - Jedz, śpij, umieraj. A w międzyczasie zawalcz o Oscara
Klaudia Raczek - “W imię…” czego? O filmie Małgorzaty Szumowskiej
Teresa Radziewicz - „Jaśniepanienka” w Białostockim Teatrze Lalek
Ewelina Sasin - Polskie cyberspołeczeństwo Mecenatem Kultury XXI wieku
KRYTYKA LITERACKA-RECENZJA
Aldona Borowicz - "Ars Moriendi czyli poradnik czynności nieużytecznych" Elżbieta Musiał, Rozmowy poetki ze Śmierci
Dominika Ciechanowicz - Ile jest mięsa w „Mięsie”? O debiutanckiej książce Dominiki Dymińskiej
Rafal Derda - Taniec pszczół w labiryncie, czyli na temat Chorób Kartezjańskich Kamila Sipowicza * Pożar zakładów chemicznych to reklama ognia? , czyli na temat Demoludów Piotra Gajdy
Ewa Frączek - Stefan Chwin Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni
Magda Krytkowska - Homo wiator. O tomiku wierszy Poza granicami perswazji Tomasza Kowalczyka
Karol Maliszewski - Gdzie jest poezja? Przypadek Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej
Joanna Mieszkowicz - "Łuk Triumfalny" Erich Maria Remarque - "Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni"
Dariusz Niestrzębski - "Ostatnie rozdanie" Wiesław Myśliwski
Daria Nowicka - Pięć grzechów cudzych i dwa własne. Małgorzata RejmerBukareszt. Kurz i krew * Non finito Zagłady. Wspólne widzenie Aliny Szapocznikow i Tadeusza Różewicza
Elżbieta Musiał - Tematyczny wyimek z twórczości Romana Śliwonika,
DEFINIOWANIE KOBIETY
Jakub Sajkowski - O dryfie Alice Munro na przykładzie Kocha, lubi, szanuje…. * Gwiazdorzenie Bogu Wszechmogącemu. Szymon Domagała-Jakuć, Hotel Jahwe
Maja Staśko - Piosenka o zależnościach i uzależnionych
Maja Wolniewska - Kobiety w malarstwie Bożeny Dusseau - Łabędź *Współczesny ikonostas według Izy Staręgi * Malarstwo Tomasza Trafiała
WYWIAD
* Łucja Dudzińska rozmawia z:
- Markiem Czuku
* Mateusz Grzeszczuk rozmawia z:
- Konradem Górą
* Małgorzata Południak rozmawia z:
- Mateuszem Grzeszczukiem
* Katarzyna Tchórz rozmawia z:
- Piotrem Pasiewiczem
* Ewelina Sasin rozmawia z:
- z Janem Krasnowolskim
CZYTANIA
* Sławomir Hornik - Wybór pisma
KONKURSY WARSZTATY
* Regulamin Konkursu Literackiego imienia Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”
sobota, 7 grudnia 2013
poezja komentarzy
Pod jednym z postów na tym blogu pojawił się komentarz, który wklejam. Poezja?
ŚWIADECTWO
Cześć, nazywam się debora wayne z Wielkiej Brytanii , nigdy nie wierzył w czary miłości , aż doświadczę Dr IGHODO świątynię wysoki, a po tym jak rzucić zaklęcie miłości dla mnie , mój mąż Ex , który zostawił mnie i 2 naszych dzieci do 3 roku zadzwonił do mnie przeprosić za ból , że spowodował mnie i do dziś żyjemy szczęśliwą rodzinę , jeśli potrzebujesz odpowiedniego miejsca , aby rozwiązać swoje problemy kontakt DR IGHODO HIGH świątynia jestwłaściwym wyborem. On jestwielkim człowiekiem , które zostały zaklęcia z wieloletnim doświadczeniem , a jego czar jest absolutnie szkodliwe wolne . on rzucać czary do różnych celów , takich jak:
(1) Jeśli chcesz się plecami ex .
(2) jeśli zawsze mają złe sny .
(3) Chcesz być promowane w biurze.
(4) Chcesz kobiety / mężczyzn do uruchomienia po ciebie.
(5) Jeśli chcesz mieć dziecko.
( 6 ) [ Chcesz być bogaty.
(7 ), które chcesz związać swoją mąż / żona będzie twój na zawsze .
(8) Jeśli potrzebujesz pomocy finansowej .
(9) Opieka ziołowa
Skontaktuj się z nim dzisiaj na : ighodohightemple@gmail.com jest jedynym miejscem, wszystkie problemy da się rozwiązać !
Z poważaniem ,
debora wayne .
ŚWIADECTWO
Cześć, nazywam się debora wayne z Wielkiej Brytanii , nigdy nie wierzył w czary miłości , aż doświadczę Dr IGHODO świątynię wysoki, a po tym jak rzucić zaklęcie miłości dla mnie , mój mąż Ex , który zostawił mnie i 2 naszych dzieci do 3 roku zadzwonił do mnie przeprosić za ból , że spowodował mnie i do dziś żyjemy szczęśliwą rodzinę , jeśli potrzebujesz odpowiedniego miejsca , aby rozwiązać swoje problemy kontakt DR IGHODO HIGH świątynia jestwłaściwym wyborem. On jestwielkim człowiekiem , które zostały zaklęcia z wieloletnim doświadczeniem , a jego czar jest absolutnie szkodliwe wolne . on rzucać czary do różnych celów , takich jak:
(1) Jeśli chcesz się plecami ex .
(2) jeśli zawsze mają złe sny .
(3) Chcesz być promowane w biurze.
(4) Chcesz kobiety / mężczyzn do uruchomienia po ciebie.
(5) Jeśli chcesz mieć dziecko.
( 6 ) [ Chcesz być bogaty.
(7 ), które chcesz związać swoją mąż / żona będzie twój na zawsze .
(8) Jeśli potrzebujesz pomocy finansowej .
(9) Opieka ziołowa
Skontaktuj się z nim dzisiaj na : ighodohightemple@gmail.com jest jedynym miejscem, wszystkie problemy da się rozwiązać !
Z poważaniem ,
debora wayne .
wtorek, 29 października 2013
Fragment wywiadu z Tomaszem Ososińskim
Całość wywiadu w nowym numerze Szafy. Klik po prawej stronie na blogu.
KONFLIKT NIE JEST MOIM CELEM, wywiad z Tomaszem Ososińskim
autorem książki poetyckiej Pięć bajek.
Marcin Włodarski: Zacznę od pytań nie związanych bezpośrednią z Twoją książką Pięć bajek i, co tu dużo mówić - banalnych. Dlaczego piszesz wiersze? To w gruncie rzeczy trudne pytanie, prawda?
Tomasz Ososiński: Bo na powieści mam za mało czasu… No dobrze, serio: pytanie oczywiście trudne. Dlaczego robi się cokolwiek? Dlaczego jest się hydraulikiem albo kierowcą? Żeby poradzić sobie jakoś z rzeczywistością, uporządkować ją, a jednocześnie: odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, wśród ludzi. Również pisanie jest sposobem na odnalezienie się wśród ludzi. Jednak jest rzeczywiście pewna różnica między naprawianiem rur a pisaniem wierszy. W tym drugim przypadku chodzi nie tylko o znalezienie się wobec innych i włączenie w społeczne struktury, lecz również o poznanie tego, co wciąż jeszcze znajduje się poza granicami społeczności, o eksplorowanie nieznanej przestrzeni. O kolonizowanie obszarów niewidocznych. Są działalności ludzkie, które rozgrywają się niejako całkowicie w ramach społecznych układów, z powodu innych i dla innych; ten rodzaj stanowi większość. Ale są też takie, które odbywają się w pobliżu granic społeczeństwa, lub w każdym razie poza wytyczonymi szlakami, a więc tylko po części wśród ludzi. Pisarz podobnie jak wynalazca jest osobą działającą w strefach granicznych lub społecznie nie do końca zdefiniowanych i bardziej niż na zagospodarowywaniu znanych obszarów zależy mu na odkrywaniu nowych.
Mnie bardziej niż funkcjonowanie w ramach społeczeństwa (bycie szanowanym dyrektorem archiwum czy sekretarzem komisji do spraw czytelnictwa w klasach I-III) ciekawiło zawsze właśnie eksplorowanie nieodkrytych stref. To, co nieznane i niewidoczne.
M.W.: Twoja liryka nie jest zorganizowana wersyfikacyjnie. Co chcesz powiedzieć obierając taką formułę.
T.O.: Ostatnio rzeczywiście brak w moich tekstach podziału na wersy – choć wcześniej pisałem też sporo tzw. wierszy. Dlaczego to się zmieniło? Może forma wiersza wydała mi się w pewnym momencie już zbyt teatralna (to oczywiście wyłącznie subiektywne odczucie; zbyt teatralna na to, żebym potrafił się w niej na poważnie wypowiadać), zbyt ostentacyjna… Ostatnio przy jakiejś okazji pomyślałem, że podział na wersy to jakby sygnalizowanie czytelnikowi, że zdania, które czyta, są niedokończone, że musi czytać również to, co nie jest napisane, dokańczać zdania sam – i może w końcu wydało mi się to upominanie czytelnika, to ciągłe świecenie mu w oczy bielą papieru, zbyt małostkowe – ostatecznie przecież nie jest głupi i sam się domyśli…
Zresztą zawsze interesowały mnie pogranicza, więc też i forma prozy poetyckiej (z jakich składa się tom Pięć bajek), graniczna pomiędzy wierszem a prozą.
Tomasz Ososiński: Bo na powieści mam za mało czasu… No dobrze, serio: pytanie oczywiście trudne. Dlaczego robi się cokolwiek? Dlaczego jest się hydraulikiem albo kierowcą? Żeby poradzić sobie jakoś z rzeczywistością, uporządkować ją, a jednocześnie: odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, wśród ludzi. Również pisanie jest sposobem na odnalezienie się wśród ludzi. Jednak jest rzeczywiście pewna różnica między naprawianiem rur a pisaniem wierszy. W tym drugim przypadku chodzi nie tylko o znalezienie się wobec innych i włączenie w społeczne struktury, lecz również o poznanie tego, co wciąż jeszcze znajduje się poza granicami społeczności, o eksplorowanie nieznanej przestrzeni. O kolonizowanie obszarów niewidocznych. Są działalności ludzkie, które rozgrywają się niejako całkowicie w ramach społecznych układów, z powodu innych i dla innych; ten rodzaj stanowi większość. Ale są też takie, które odbywają się w pobliżu granic społeczeństwa, lub w każdym razie poza wytyczonymi szlakami, a więc tylko po części wśród ludzi. Pisarz podobnie jak wynalazca jest osobą działającą w strefach granicznych lub społecznie nie do końca zdefiniowanych i bardziej niż na zagospodarowywaniu znanych obszarów zależy mu na odkrywaniu nowych.
Mnie bardziej niż funkcjonowanie w ramach społeczeństwa (bycie szanowanym dyrektorem archiwum czy sekretarzem komisji do spraw czytelnictwa w klasach I-III) ciekawiło zawsze właśnie eksplorowanie nieodkrytych stref. To, co nieznane i niewidoczne.
M.W.: Twoja liryka nie jest zorganizowana wersyfikacyjnie. Co chcesz powiedzieć obierając taką formułę.
T.O.: Ostatnio rzeczywiście brak w moich tekstach podziału na wersy – choć wcześniej pisałem też sporo tzw. wierszy. Dlaczego to się zmieniło? Może forma wiersza wydała mi się w pewnym momencie już zbyt teatralna (to oczywiście wyłącznie subiektywne odczucie; zbyt teatralna na to, żebym potrafił się w niej na poważnie wypowiadać), zbyt ostentacyjna… Ostatnio przy jakiejś okazji pomyślałem, że podział na wersy to jakby sygnalizowanie czytelnikowi, że zdania, które czyta, są niedokończone, że musi czytać również to, co nie jest napisane, dokańczać zdania sam – i może w końcu wydało mi się to upominanie czytelnika, to ciągłe świecenie mu w oczy bielą papieru, zbyt małostkowe – ostatecznie przecież nie jest głupi i sam się domyśli…
Zresztą zawsze interesowały mnie pogranicza, więc też i forma prozy poetyckiej (z jakich składa się tom Pięć bajek), graniczna pomiędzy wierszem a prozą.
sobota, 26 października 2013
Magazyn Menażeria uwalnia moje wiersze
Toruński magazyn Menażeria wystawia swój kolejny numer. W nim wiele ciekawych wywiadów, reprodukcji, prozy i wierszy. Ja również złożyłem w magazynie swoje jajo, dokładnie na stronie 58, ale nie wiem czy to dobrze.
sobota, 19 października 2013
Wiersz metafizyczny
A kiedy przyjdzie po mnie zegarmistrz
okaże się że śmierć jest na baterię
i dopóki działa power nie zejdziesz
nikt i nic przez ciebie nie przestrzeli się
wyjdzie na jaw że Jezus
podłączony do reaktora nigdy nie zgaśnie
chociaż reaktor straszy
na wszystkich ma mocne papiery
na dokumentach widnieją daty i grzechy
które niekoniecznie muszą obowiązywać
że może nie zgaśniesz na zawsze
cierpiąc jako bakteria
na każde pytanie jest odpowiedź
lecz tylko zegarmistrz ją zna
w moim mieście zegarmistrzów już nie ma
został jedynie sprzedawca baterii.
Listopad 2006
środa, 16 października 2013
Kwik na powietrzu
Nowa książka o charakterze lirycznym autorstwa Piotra Macierzyńskiego już do nabycia. Korporacja ha!art podpisuje się pod wydawnictwem zaqtytuowanym "Kwik". Nie znam jeszcze książki, prócz wierszy udostępnionych przez wydawcę. Wiem jednak, instynktownie to czuję, że zmuszą mnie one do kłótni z sąsiadami i złożenia wymówienia w pracy, może nawet ktoś dostanie w szczękę.
Poza tym mówi się w mieście, że rozwodzę się z żoną. He, niestety, mamy się dobrze i nikomu nie damy tak wielkiej i słodkiej satysfakcji jak rozwód. Nawet "Kwik" nie zmusi mnie do tego.
http://www.ha.art.pl/wydawnictwo/zapowiedzi/3038-piotr-macierzynski-kwik.html
http://www.ha.art.pl/wydawnictwo/zapowiedzi/3038-piotr-macierzynski-kwik.html
Poniżej teledysk do jednego z wierszy z tomu "Kwik".
wtorek, 15 października 2013
Gady cholerne
Gady cholerne
Jestem trujący
zabawki którymi się bawiłem
miały urywane głowy
zabawki moich kolegów
też miały urywane głowy
oni też są trujący
nie przeczytałem
Reduty Ordona
nikt nie przeczytał
wszyscy byli trujący
wpędzali do grobu
obdzierali ze skóry
mieliśmy już czternaście lat
i nie byliśmy patriotami
nie mieliśmy rąk i mózgów
zamiast papieża
mieliśmy pijanych ojców
w miejsce wideo
rozbierające się w piwnicy
trujące koleżanki
do dziś podoba nam się
nasze trujące życie.
01.07
sobota, 12 października 2013
Robert Zieliński, "Lew". Lwia kość!
Lew to król dżungli, każdy o tym wie. Robert Zieliński
wśród ludzi też wyczuł lwa. To stomatolog polskiego pochodzenia mieszkający w
Stanach Zjednoczonych, który majątku dorobił się na zębach i na handlu
nieruchomościami. Bardzo budująca postać, w końcu jeśli Polakowi udaje się za
oceanem, to musi być budujące.
Lew jednak nie tylko zębami żyje. Jak każdy król albo
dyrektor od czasu do czasu musi pokazać, że słusznie jest dyrektorem lub
królem. Wtedy zaczyna się najgorsze dla podwładnych, czyli nowe pomysły naczelnika.
Tu Lew koronę swoją próbuje uprawomocnić kolejnymi podbojami kobiet.
Główny bohater nieuchronnie zmierza do końca swojej
seksualnej wydolności i to też wydaje się głównym wątkiem tej opowieści, owe
zmagania z postępującym czasem, który w końcu odbiera dech. Autor kilka razy
stara się nakreślić filozofię swojego bohatera, chyba najmocniej udaje się w
tym momencie:
Dzisiaj, z siwym włosem, prostatą i bagażem doświadczeń, ma
ledwie niewielki procent swych dylematów z młodości (…)Chwalebne czynienie
dobra traci pod mikroskopem urodę swych kolorów …Gdyby za odpis z podatków
odbudował kiedyś w Andach całą wioskę po trzęsieniu ziemi wdzięczność peonów
i tak pozyskałby ich szaman za swe modły!
- Naszemu sznaucerowi wasza mama przez jedenaście lat
podstawiała miskę, czesała go i wysadzała na dwór. Wszyscy chwalili jej dobroć.
Ja, prócz rzadkich spacerów, znajdowałem mu co miesiąc sukę w cieczce.
Wracaliśmy jak dwaj kumple z przepustki do koszar …Nie było tam ani grama mej
opiekuńczości. I Arbuz szalał, gdy wysiadałem o dziewiętnastej z samochodu, a
potem leżał przy mej nodze, kiedy oglądaliśmy film.
- Dlaczego ty, tato, zawsze porównujesz ludzi do zwierząt?
- Bo człowiek, synku, to odbicie świata przyrody. Na
psychologii studenci zaczynają od fizjologii żaby.
Można odnieść wrażenie, że autor ironizuje, że stworzył
bohatera nieco dla kpiny z takich ludzi, ale nie ma też dwóch zdań dla
wszystkich tych, którym myślenie nie jest obce, że taką filozofię trudno
podważyć.
Na lwa urok! Lew Zielińskiego to człowiek sukcesu, polski Amerykanin,
wie że mu się udało, ale ciągle musi sobie coś udowadniać. Wie, że mu się
powiodło, ale wiedziony instynktem zwierzęcym dalej napina się, ponieważ czuje,
że konkurencja jest duża i ciągle rośnie. Gdzie dwóch się bije, tak lew
korzysta. Wyróżnia się spośród otyłych
Amerykanów smukłą, zdrową sylwetką zgłodniałego sukcesu Słowianina zza żelaznej
kurtyny. Nie zapomniał jednak swojej polskości i udaje się do Włoch po śmierci
NASZEGO papieża. Lew to mieszanka polskiego kompleksu i potrzeby wiary w kościół,
bo jak tu nie wierzyć, nie wychwalać i amerykańskiego snu, który dopełnia się
poprzez wejrzenie w miejsce poniżej pasa kobiety.
Postać ciekawa, bo paradoksy kłębiące się w niej nie są
wydumane. To w sumie postać bliska każdemu z nas bez względu na wiek,
wykształcenie, wykonywany zawód, stan cywilny i posiadania. Pachnie tu
kryzysem męskości, ale i pławieniem się w dumie z udanego wyjazdu do innego
kraju. Ciekawe, że sam autor jest emigrantem z czasów Solidarności, który
ulokował się w Kalifornii i tam rozwija karierę weterynaryjną.
Książka czyta się lekko, właściwie sama wchodzi, sama się
czyta. Przyjemna lektura z subtelnym humorem, bez łamigłówek. Czytelni
bohaterowie i prosta ich filozofia nie do końca rozgoszczona w skomplikowanym
jednak świecie człowieka.
Robert Zieliński, "Lew", Korporacja ha! art, Kraków 2013
wtorek, 1 października 2013
Festiwal Złota Łódź 2013
FESTIWAL ZŁOTA ŁÓDŹ 2013
IV Festiwal Kultury Słoweńskiej
od 17 do 24 października 2013
Czeski Cieszyn, Mikołów, Bielsko-Biała, Kraków, Warszawa
od 17 do 24 października 2013
Czeski Cieszyn, Mikołów, Bielsko-Biała, Kraków, Warszawa
Spotkania literackie
17 października – Czeski Cieszyn (Kawiarnia Avion, o godz. 18.00)
18 października – Mikołów (Instytut Mikołowski, o godz. 18.00)
19 października – Bielsko-Biała (Galeria Wzgórze, o godz. 19.00)
21 października – Kraków (Śródmiejski Ośrodek Kultury, o godz. 18.00)
23 października – Warszawa (Staromiejski Dom Kultury, o godz. 18.30)
17 października – Czeski Cieszyn (Kawiarnia Avion, o godz. 18.00)
18 października – Mikołów (Instytut Mikołowski, o godz. 18.00)
19 października – Bielsko-Biała (Galeria Wzgórze, o godz. 19.00)
21 października – Kraków (Śródmiejski Ośrodek Kultury, o godz. 18.00)
23 października – Warszawa (Staromiejski Dom Kultury, o godz. 18.30)
X Międzynarodowe Warsztaty Translatorskie w Bielsku-Białej
19 i 20 października – Bielsko-Biała (Galeria Wzgórze)
19 i 20 października – Bielsko-Biała (Galeria Wzgórze)
Wykłady słowenistyczne
22 października – Kraków (Instytut Filologii Słowiańskiej UJ, o godz. 13.00–14.30):
– dr Alenka Jovanovski: O współczesnych słoweńskich poetkach
– dr Iztok Osojnik: O poezji ekologicznej Jure’go Detely
22 października – Kraków (Instytut Filologii Słowiańskiej UJ, o godz. 13.00–14.30):
– dr Alenka Jovanovski: O współczesnych słoweńskich poetkach
– dr Iztok Osojnik: O poezji ekologicznej Jure’go Detely
sobota, 28 września 2013
Konrad Wojtyła, "Czarny wodewil"
Niedawno odwiedziłem rodzinne strony mojej babci. Chodziłem
łąkami, przemierzałem polne drogi i patrząc w niebo, w dalekie kontury powstałe
od drzew na horyzoncie myślałem, że 90 lat temu było tu tak samo. Dokładnie ten
sam zapach sierpnia, to samo niebo, te dźwięki przyrody: owady, szum wiatru itd.
Próbowałem odszukać pierwszy dom rodzinny stojący nieco
dalej od gospodarstwa dzisiejszego i udało się. Można dojść do tego miejsca
jeśli zauważymy, że do tej pory przysypany jest rów przy drodze, by można było
z niej zjechać do dawnego siedliska. A i w miejscu, gdzie osadzony był dom po
dzień dzisiejszy można znaleźć ślady bytowania tam ludzi.
Nie słyszałem o żadnych mrocznych wydarzeniach w rodzinie,
nawet wojna nie dokonała wielkich zmian. Nie słyszałem o pogromach żydów,
łapankach, nikt nie mówi o startach w ludziach. Tylko historia o dziadku, który
zatrzymał się w gospodarstwie uciekając przed Niemcami. Dobrzy ludzie
przechowali go a potem oddali mu córkę – moją babcię. Historia, z której nie
ukręci się scenariusza na ciekawy film.
Inaczej ma się rzecz ze wspomnieniami, czy może z wewnętrzną
podróżą Konrada Wojtyły do czasów przeszłych, chyba swojej rodziny. „Czarny
wodewil” to zbiór wierszy poświęconych ludziom żyjącym, jak rozumiem podczas
wojny. To rodzina poety.
Konrad Wojtyła napisał przejmujące wiersze na temat traum
rodzinnych pochodzących z czasów wojny. Podczas kolejnych spotkań z książką
przypominały mi się bezkonkurencyjne „Radości” Grzegorza Kwiatkowskiego.
Wojtyła też zdaje się chce podsunąć nam do twarzy podczas obiadu wykopane
szczątki ludzkie. Nie ma tu jednak tego minimalizmu, oszczędności odzierającej
obraz ze wszystkiego co zmysłowe, prócz zapachu. Wojtyła ma po prostu inny cel.
Opowieść ma go zaprowadzić do przeszłości, chce podejrzeć jak to było dawniej.
Było groźnie, strasznie, był głód i choroby. No i chce o tym napisać książkę,
napisać językiem cierpliwym, stonowanym i konsekwentnym. Brakuje mi w tej
książce emocji, ale mi zawsze i wszędzie ich brakuje.
Konrad Wojtyła próbuje być niejednoznaczny – jak w wierszu „VII”,
w którym :
„Zobacz, jeszcze tu
Unosi się duch –
Brali ją chętnie i często.
Na języki. Wzdychała – weź mnie.
Poliż. Czarno-białe zdjęcie.”
Tak sobie Wojtyła kombinuje: niby ją brali, gwałcili, ale
może jednak tylko plotkowali. Niby sama chciała, ale nie o ciało chodzi. To
dobrze się czyta, ale daje możliwość ucieczki od prawdziwego przeżycia strachu,
lęku, obrzydzenia podczas czytania tych wierszy. To oczywiście można poczytywać
za zaletę tej liryki, w końcu nie każdy chce ubrudzić się w tym do szpiku. Ja
lubię nie mieć wyjścia.
Konrad Wojtyła objawia się również jako sprawny rzemieślnik.
Dlatego tak łagodnie wchodzą te wiersze do człowieka. Raz mówi w nich sam
autor, innym razem babka Ludka(?) – bohaterka książki.
Wielu poetów odnosi się do przeszłości, swojego dzieciństwa
i przodków. Konrad Wojtyła zrobił z tego taniec śmierci. To rzadziej się zdarza
i pewnie w tym tkwi również siła jego książki. Każdy kto spotkał się już z jego
twórczością powinien poznać „Czarny wodewil”, bo to zupełnie inny wymiar
Konrada Wojtyły.
Konrad Wojtyła, „Czarny wodewil”, Wojewódzka Biblioteka
Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2013
czwartek, 26 września 2013
Odchodzi
Olsztyńskie pismo Borussia odchodzi. To zła wiadomość dla, być może nielicznych, ale zawsze jednak czytelników. Szkoda też, że na mapie kulturalne województwa niewiele już zostało. Nie zanosi się również na nadejście świeżej krwi. Ogólny nastrój pozwala wątpić, ze nadejdą ludzie z rozmachem i determinacją do tworzenia pism o tematyce literackiej i kulturalnej. Zastanawiam się nad tym czy w ogóle jest sens uczyć gimnazjalistów języka polskiego, gdzie podczas lekcji mówi się o literaturze, języku i kulturze: Mitologia, Biblia, dzieła plastyczne ...widziałem dziś w oczach niektórych drwinę pt. "I tak cię wykończy ekonomia". Taak, trudno ...
A jeden dorosły powiedział mi: "A co cię tam jakaś Borussia? Miałeś coś z tego, że była?
To nie ekonomia mnie wykończy, ino on.
niedziela, 15 września 2013
Kwartalnik SZAFA nr 48
Dziś nowa SZAFA. W niej nowa kolekcja na nadchodzącą jesień. Zapraszam. Warto zajść i dowiedzieć się jakie nowe trendy próbują przebić do naszych butików.
Wywiad z Tomaszem Ososińskim
środa, 11 września 2013
Jan Krasnowolski, "Afrykańska elektronika"
Jan Krasnowolski to postać na miarę naszych czasów. Autor trzeciej już książki, tym razem zatytułowanej „Afrykańska elektronika” wyjechał z Krakowa do Anglii i przyznaje w wywiadzie dla magazyn pl, że nie wróci do Polski, do Krakowa, bo na wyspach dopiero jest normalnie ( całość wywiadu: http://www.magazynpl.co.uk/2013/07/afrykanska-elektronika-czy-magia-voodoo.html). Ten miłośnik wyspiarskiego życia, że tak się wyrażę, swoją nową książKę składa z czterech opowiadań, z których większość dzieje się właśnie na wyspach. Wydawca, czyli Ha!art poleca książkę jako pochodzącą z nurtu lad lit, czyli literaturę popularną przeznaczoną głównie dla twardzieli.
Bohaterowie „Afrykańskiej…” to Polacy na emigracji zajmujący
się czymkolwiek, aby zarobić. W końcu lepiej jest wykańczać mieszkania albo
pracować w fabryce ciastek w Anglii niż być, powiedzmy nauczycielem w Polsce,
gdzie i tak ogólny duch narodu nie da człowiekowi żyć spokojnie po pracy.
Bohaterowie tych opowiadań to ludzie jakich spotkać można wokół siebie. Nie
wyróżnia ich nic. Nie mają przerośniętych ambicji, wyjątkowego pochodzenia.
Mają wady i zalety.
Język tych opowiadań też nie zaskakuje wyjątkową erudycją,
leksykalnie nie jest ani zbyt brutalny, ani nazbyt dehnelowy. To potoczny język
opowiadacza z kolejki miejskiej.
Kolejna cecha wpływająca na to, że książkę ciągle mam przy
sobie to fabuła. Fabuła to czysty i prosty a zarazem mocny cios w splot
słoneczny. Gdybym miał w sobie więcej determinacji i talentu do pisania
pisałbym właśnie takie książki, o takiej fabule. Jak to idzie? Powiedzmy, że
nauczyciel kupuje nowy samochód w komisie. Szwagrowie oceniają go pozytywnie,
teść wróży rychłe rdzewienie maski, żonie podoba się kolor. Wyruszają na wakacje
i podczas podróży okazuje się, że pogański bóg germański położył klątwę na
auto. I tu wchodzą ciężkie gitary.
Książkę otwiera opowiadanie, którego akcja zawiązała się w
naszym polskim piekiełku składającym się z byłych komuchów, obecnych patriotów,
pracy poniżej godności lub braku pracy poniżej godności. Następuje
rozpierducha.
Tyle o zaletach książki, którą powinno się mieć, chociażby
dlatego, że więzienia, szpitala i emigracji nie powinniśmy się wypierać.
Jedyną wadą książki jest to, że zawiera tylko cztery
opowiadania. Trudno doszukiwać się w niej innych niedociągnięć. W końcu jak się
używa mózgu, to się wie, że książka została napisana w dużej mierze dla zabawy,
dla pewnej gry z formułą siebie na emigracji. Autor nie wciąga nas do żadnej
idei, protestu, nie ratuje lasów, nie broni kobiet, nie reklamuje garnków, nie głosuje na nikogo.
Oczywiście, obnaża ludzkie słabości, portretuje Polaków na emigracji. Nie jest
to jednak książka do dyskusji. To rzecz do czytania. I takich życzmy sobie
więcej na naszych półkach.
JAN KRASNOWOLSKI, „AFRYKAŃSKA ELEKTRONIKA”, Ha! art., Kraków
2013
wtorek, 10 września 2013
Człowiek z Palermo w Suszu
W sobotę odwiedził mnie w Suszu człowiek z Palermo, a dokładnie, stwórca człowieka z Palermo. Książkę pamiętam, ale wiadomo, że morda się bardziej śmieje na widok drugiej mordy. Książka jednak tez się przypomina, dopukuje się i jest na wierzchu.
Przypomnę kilka słów na jej temat:
historię o problemach socjalno-bytowych. Te jednak zostają w tle, kiedy to główny bohater Paweł wraca z Włoch do Olsztyna, do mamusi. We Włoszech nawiązał współpracę remontowo-budowlaną z Runcem, który ma kontakty z ichnim ś
Całość wypowiedzi na temat powieści tu: http://www.pkpzin.pl/index.php?link=_material_view&id=4212&m=8&r=2010&kat=recenzja
wtorek, 3 września 2013
TYSKA ZIMA POETYCKA
XIV Ogólnopolski Konkurs na Tomik Wierszy
TYSKA ZIMA POETYCKA
– debiucie –
R e g u l a m i n
1. Organizatorem konkursu jest Teatr Mały w Tychach.
2. W konkursie mogą brać udział wszyscy autorzy (zrzeszeni i niezrzeszeni w związkach twórczych), którzy wydali wcześniej samodzielną książkę poetycką.
Warunkiem udziału w konkursie jest nadesłanie do 30 grudnia 2013 roku (decyduje data stempla pocztowego) na adres:
Teatr Mały
„Tyska Zima Poetycka”
ul. ks. kard. Augusta Hlonda 1
43-100 Tychy
maszynopisu tomiku wierszy: maksymalnie do 50 stron, bez projektu okładki i stron redakcyjnych, skomponowanego jako artystyczna całość i opatrzonego tytułem.
Opatrzony godłem maszynopis w postaci wydruków w formacie A4 należy nadesłać obowiązkowo w czterech egzemplarzach (nie dołączać wydanych tomików, dyskietek ani innych nośników).
W osobnej kopercie – opatrzonej tym samym godłem – należy zamieścić dane: imię i nazwisko, adres, telefon kontaktowy, e-mail, krótką notę biograficzną oraz tytuły wydanych dotąd samodzielnych książek poetyckich z rokiem wydania i nazwą wydawcy. Warunki regulaminu będą ściśle przestrzegane.
3. Tematyka prac jest dowolna.
4. Jury powołane przez organizatora przyzna tylko jedną nagrodę.
5. Nagrodę stanowić będzie profesjonalne wydanie zgłoszonego do konkursu tomiku wierszy w serii „Biblioteka Tyskiej Zimy Poetyckiej” oraz 3.000 złotych brutto.
Tomik zostanie wydany w nakładzie 500 egz. w formacie A-5, z czego autor otrzyma 200 egz., a pozostałe rozdysponuje Teatr Mały (rozesłanie egzemplarzy obowiązkowych do bibliotek, wydawnictw branżowych, umieszczenie tomików w księgarniach internetowych i in.). Jury zastrzega sobie prawo niewyłonienia zwycięzcy i tym samym niezakwalifikowania tomiku do druku i nieprzyznania nagrody.
6. Organizatorzy nie odsyłają zgłoszonych do konkursu maszynopisów.
7. Zgłoszenie do udziału w konkursie przez nadesłanie maszynopisu tomiku traktowane jest jako akceptacja wszystkich warunków regulaminu.
8. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi do 20 lutego 2014 roku. Wszyscy uczestnicy zostaną powiadomieni listownie o jego wyniku oraz zostanązaproszeni na biesiadę poetycką 28.02.2014 w Teatrze Małym podsumowującą konkurs, połączoną z turniejem jednego wiersza (dla wszystkich zainteresowanych) i promocją wydanego drukiem tomiku. Uczestnicy konkursu przyjeżdżają na własny koszt.
wtorek, 20 sierpnia 2013
Ososiński, Szczerek, Elizjum
Już niedługo w Szafie wywiad z Tomaszem Ososińskim na temat jego książki "Pięć bajek."
Tymczasem znów macam książkę Ziemowita Szczerka. Można do niej powracać.
http://szafa.kwartalnik.eu/47/htm/krytyka/wlodarski.html
Wieczorem "Elizjum" film, który nie kojarzy mi się z niczym, ale instynkt mnie ku niemu prowadzi.
Tymczasem znów macam książkę Ziemowita Szczerka. Można do niej powracać.
http://szafa.kwartalnik.eu/47/htm/krytyka/wlodarski.html
Wieczorem "Elizjum" film, który nie kojarzy mi się z niczym, ale instynkt mnie ku niemu prowadzi.
sobota, 17 sierpnia 2013
Tomasz Ososiński, "Pięć bajek"
„Pięć bajek” Tomasza Ososińskiego to z założenia książka
liryczna, ale nie poddana wersyfikacji. Wiersze przedstawiające wynaturzony
konformizmem świat, szukające jego granic, by je rozciągnąć, wykrzywić,
zmienić, mówią do czytelnika w sposób bezpośredni, czasem wręcz banalny. To
budzi zaufanie.
Ososiński bywa sarkastyczny, ale żadna właściwie cecha nie dominuje w tych tekstach. Nie ulega żadnej doktrynie, nie służy niczemu i nikomu.
Większość tych liryk zdaje się mówić o zakłócaniu
naturalnego procesu, jako o instynktownym powoływaniu lub ponownym
przywoływaniu kultury, cywilizacji. Cywilizacji, która rozleniwia. Sztuki nie
zmuszającej do konfrontacji a zmierzającej jedynie do umilenia czasu i być może
lansu – jak w wierszu o koncercie, podczas którego ludzie jedynie siedzą. Autor
nie drąży w ludzkim umyśle, nie kombinuje w szczegółach. Odsłania tylko okno
pozwalając spojrzeć na zdarzenie lub zjawisko z góry.
Autor nie trwoni czasu, nie dopieszcza tła. Objawia prostym słowem, oddaje jedynie kształt, to dobitne.
To książka należąca do tych, które się powinno czytać, nie
zaś pisać o nich. Trudno jest przecież mówić, dopowiadać cokolwiek do form
skończonych istniejących już jako oczywiste byty. Mogę jedynie polecić ją
wszystkim, a przede wszystkim tym, którzy nie są na co dzień czytelnikami ze względu na komunikatywność tych wierszy.
Ptaki i dzwony
Na początku wieże kościelne przeznaczone były wyłącznie dla
ptaków: liczono na to, że spodobają im się wysokie dachy i że się pod nimi
zadomowią. Ptaki jednak pojawiały się rzadko i przez większość czasu na
szczytach panowała cisza.
Przerażeni tą ciszą ludzie z czasem i z wielkim trudem
wyhodowali dzwony, które uwiązali na pustych wieżach.
Teraz dzwony śpiewają, ale śpiew ich rozlega się tylko
o określonych porach, jak śpiew wszystkiego, co udomowione.
Koncert
Batuta dyrygenta powoli wędruje ku zachodowi. Odzywają się
kolejne godziny.
Pokryty białą i czarną emalią cyferblat orkiestry lśni w świetle
reflektorów.
Publiczność dobrze ułożona spoczywa w przegródkach foteli.
Tomasz Ososiński, "Pięć bajek" Wydawnictwo "Zeszyty Poetyckie", Gniezno 2011.
czwartek, 15 sierpnia 2013
środa, 14 sierpnia 2013
Roberta Zielińskiego "Lew" przyczajony pod biurkiem
HA! art rodzi kolejną obiecująca książę. Kilka słów od wydawcy na początek:
Bohaterem debiutanckiej powieści Roberta Zielińskiego jest osiadły w Kalifornii post-solidarnościowy emigrant, wzięty stomatolog i spekulant na rynku nieruchomości, człowiek, który odnosi sukcesy na polach ekonomicznych, towarzyskich i erotycznych, czym burzy stereotypowy obraz Polaka w USA. Kolejne zwycięstwa protagonisty, zyskowne transakcje i uwodzone kobiety mają jednak wymiar fasady, burzonej przez ideologiczne reanimacje szczątków emigracyjnej świadomości. Wszystko to sprawia, że podmiot Lwa nigdy nie jest „u siebie”, przecząc typowi polskiego imigranta, jednocześnie, poprzez powracający repertuar gestów, typ ten potwierdza. Stąd wszelkie próby stabilizacji uczuciowej, jakie podejmuje z pozycji amerykańskiego potentata, kończą się eskapistycznym fiaskiem.
Tytułowy Lew nawiązuje do fundamentalnego dla utworu „naturalistycznego” stanowiska bohatera. „Prawa przyrody”, do których raz po raz się odnosi, uznać można za kolejny projekt porządkowania świata. Podobnie jednak, jak pozostałe sposoby, nosi on znamiona porażki.
Ważnym elementem strategii reprezentacyjnej powieści Zielińskiego jest język. Książka napisana jest polszczyzną świadomie zanieczyszczoną, pełną quasi-archaicznych naleciałości, co składa się na niezwykle ciekawy efekt sztuczności i teatralności. Takie, mieszające różne porządki, uschematyzowanie lingwistyczne koresponduje z kondycją podmiotu opowieści.
wtorek, 13 sierpnia 2013
Smuga w Górach Stołowych
Tegoroczna Miss Piwnicy w okolicach Kudowy Zdroju bawiła przez kilka dni. Rozdawała autografy wszystkim chętnym, jak zwykle uśmiechnięta i pełna energii. Na Błędnych Skałach czytała wiersze swoim słodkim głosem. Na Szczelińcu niebezpieczne spotkanie z natrętnym fanem jej wdzięków wywołało ostrą reakcję opiekuna.
Schronisko na Pstrążnej. Tu Smuga miała swój wieczorny występ. |
Smuga wpinająca się na Błędne Skały |
Smuga w trawie |
Fan poezji Smugi |
Subskrybuj:
Posty (Atom)