czwartek, 30 stycznia 2014

"Przyjaciółka z młodości" oddaje się w piwnicy

Pierwsze wydanie "Przyjaciółki z młodości" ubiegłorocznej noblistki Alice Munro miało swój czas w roku 1990. W Polsce Wydawnictwo Literackie opublikowało ten zbiór opowiadań w 2013 roku. Dwadzieścia trzy lata czekaliśmy na ciebie przyjaciółko. To pierwsze spotkanie z jej mamą w piwnicy, znana kanadyjką, teraz niezwykle znaną. 

Opowiadania zamieszczone w "Przyjaciółce z młodości" dotyczą przede wszystkim subtelnych relacji między ludźmi. Trudno jest jednoznacznie się wyrazić, ponieważ cała książka dotyczy tego, co spotyka każdego z nas przez całe nasze życie. Wszystkim nam zdarzy się albo zdarzyło, że żona spróbuje podobać się innemu, że Elle zwyczajnie, po ludzku, chociaż tak nierozsądnie prześpi się z Robertem zaręczonym z jej siostrą, zaciąży, poroni, zwariuje a Flora będzie się nią bez urazy opiekować. Dlaczego to robi? Dlaczego pokornie znosi kolejne zdarzenia? Taki gen? Chce coś odpokutować?; Przeróżne nieszczęścia, szczęścia, przypadki i wypadki. 

Do tego Alice Munro nie zdaje się być wylewną. Tu przede wszystkim brakuje  emocji, by w piwnicy zadrżały słoiki. Podczas opowiadania mi o życiowych sprawach potrzeba opowiadacza zaangażowanego w opowieść. W przeciwnym razie męczę książkę, miętolę i nie mogę się doczekać, kiedy się ona skończy. Bohaterowie kontrastują, fabuła nie zawsze przewidywalna, ale wszystko to, jakby opowiadane przez starszą ciocię. Portrety bohaterek, bo kobiety są najczęściej opisywane, zmuszają mnie do myśleniA o icH naturze i to jedynie zatrzymywało mnie przy tych opowieściach. Zgodzę się, że gdybym był kobietą lub miał w sobie kobiecą wrażliwość  i sposób widzenia świata właściwy kobietom, ich priorytety, zapewne książka nie wypadałaby mi tak często z rąk.

Zalecenie dla mnie: ODPOCZĄĆ KILKA MIESIĘCY OD ALICE MUNRO. POTEM POWRÓCIĆ.



Alice Munro, "Przyjaciółka z młodości", Wydawnictwo Literackie 2013


poniedziałek, 27 stycznia 2014

3-4(22-23)/2013 numer „Wakatu”



W numerze:

- „Ślady przyszłości”. O nowych horyzontach świata w literaturze filozoficznej Ernsta Blocha z prof. Anną Czajką-Cunico rozmawiają Michał Czaja i Michał Kasprzak.
- Magdalena Nowicka, Wiersze
- Agnieszka Tomczyszyn, Wiersze
- Anna Czajka-Cunico, „Geist der Utopie” (Ernst Bloch, „Duch utopii”)
- Anna Czajka-Cunico, „Das Prinzip Hoffnung” (Ernst Bloch, „Zasada nadziei”)
- Mateusz Falkowski, „Szpuren. O „Śladach” Ernsta Blocha”
- Piotr Parulski, Wiersze
- Joanna Mueller, „Mój Chlebnikow powszedni. Abecediariusz będziański w języku gwiezdnym spisany” (fragmenty)
- Marek Kołodziejski, Wiersze
- Joanna Bednarek, „Oikologia: od abstrakcji do metafizyki empirycznej” (Tadeusz Sławek, Aleksandra Kunce, Zbigniew Kadłubek, „Oikologia. Nauka o domu”)
- Piotr Mirski, Dwa osiedla (opowiadanie)
- Agnieszka Będkowska-Kopczyk, Wiersze
- Kazimierz Bolesław Malinowski, „MARX KONTRA MATRIX”
- Ryszard Dąbrowski, „Likwidator na Ukrainie 1920” (komiks)
- Rafał Niemczyk, „O egzegezach i wizjach Philipa K. Dicka, czyli dlaczego Ryszard Wagner nie został wpuszczony do Raju”
- Łukasz Dynowski, „Konsylium”; „Zapasy” (opowiadania)
- Jakub Wencel, „Technika i nowy charakter ludzkiej działalności w teorii Hansa Jonasa”
- Urszula Pawlicka, „Na marginesie rozważań o literaturze cyfrowej w kontekście posthumanizmu”
- Jakub Grzywaczewski, Wiersze
- Jakub Schönhof-Wilkans, Wiersze
- Aleksandra Maria Bilewicz, „Obiady, na których nas nie będzie” (Jonathan Safran Foer, „Zjadanie zwierząt”)
- Katherine Larson, “Widmowe sieci” (poemat)
- Jakub Eichler, Wiersze
- „W drodze do eutopii… Poetyckie antycypacje nowej polis”. Ze Szczepanem Kopytem, Magdaleną Nowicką, Rafałem Krausem oraz Konradem Górą przyszłość projektują Joanna Bednarek i Michał Kasprzak.
- Krzysztof Z i Krzysztof Z, „Wisława. Kryteria sprzedajnej manifestacji. Zadania domowe”
- Magdalena Nowicka, „Dyskretny urok niespełnienia albo to, czego poezja nie czyni”
- Grzegorz Jędrek, „Żarliwość”
- Marcin Czerwiński, Wiersze
- Clara Zgoła, „Komu potrzebna jest rewolucja?” (bell hooks, „Teoria feministyczna. Od marginesu do centrum”)
- Luiza Andrade, Wiersze
- Maria Cyranowicz, „Co dalej, feministki?” (Agnieszka Mrozik, „Akuszerki transformacji. Kobiety, literatura i władza w Polsce po roku 1989”)
- Aneta Kamińska, Agnieszka Będkowska-Kopczyk, Zofia Bałdyga, „Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy”
- Joanna Bednarek, „Ciotka przegnie – normals zbiegnie (co robi kamp i do kogo należy)” (Przemysław Czapliński, Anna Mizerka [red.], „Kamp. Antologia przekładów”)
- Jaś Kapela, „Poemat o aborcji”
- Paweł Rutkiewicz, „Elfy wracają do Śródziemia: „Ości” Karpowicza jako powieść skończonej transformacji”
- Maciej Woźniak, „Sytuacja absolutnie towarzyska” (Cezary Domarus, „Podania. O doświadczaniu języka”)
- Szymon Majcherowicz, „Przekleństwa niewinności. O „Nauczycielu Sztuki” Wojciecha Kłosowskiego”
- Rafał Krause, Wiersze
- Michał Kasprzak, „Wstęp do końca świata”

niedziela, 26 stycznia 2014

"Wiersze i między wierszami", Krzysztof Lisowski

"Wiersze i między wierszami" to tytuł książki poetyckiej Krzysztofa Lisowskiego. Poetyzowanie codziennych starć z banałem, nadawanie temu uniwersalnego znaczenia poprzez odwołania do kultury starożytnych, to pierwsze, co rzuca się w oczy, co dochodzi do głowy podczas lektury tych wierszy. 

Rzeczywiście wśród wierszy zamieszczonych w książce odnajdziemy również to, co między wierszami, czyli krótkie zdania, wrażenia, również cytaty, powiedzmy notatnik autora. Zdecydował się na publikację tych spostrzeżeń zapisanych naprędce, ponieważ dobrze uzupełniają wspomniane zmagania poety z małymi zdarzeniami nabierającymi jednak olbrzymiego znaczenia, urastającymi do uniwersalnych, przytłaczających od wieków sił wyższych, takich jak czas, śmierć, potrzeba mówienia, niemoc mówienia ...

Oczywiście można też pomyśleć, że autor chciał tymi niby aforyzmami wypełnić, dopełnić książę, by stron dokleić.

Wiersze Lisowskiego świetnie się czyta. Wiele z nich to bardzo dobry materiał dla recytatora czy nawet dla kogoś, kto zdecydowałby się na wystawienie ich na scenie w formie teatru poetyckiego. Dużo tu nastrojów i emocji, mimo że autor tak często odwołuje się do kultury antycznej, co zazwyczaj intelektualizuje wiersze, czyni z nich pustkę emocjonalną. Tu od emocji aż się pieni, ale nie ulewa, Lisowski nie wysrywa się przed nami jak młodzieniec, który właśnie nauczył się pisać. To wiersze starego wiarusa, który wie jak powiedzieć. Zresztą, im dłużej zostaje się z książką tym mniej dostrzega się tych odniesień, podróży do antyku.

Szczególne są również te wiersze, które wyrywają się spod jarzma odniesień do starożytnych i mówią w czuły nawet, choć nieco sztubacki sposób o dziewczynie, czy ten nawiązujący do obrazów Edwarda Hoopera oddający nie tyle samotność dłużącą się w "Pokojach dla turystów" ile, pewnie życiowy, banalny dramat, banalny, bo rozgrywający się równocześnie z tymi samymi przypadkami mającymi miejsce w pierwszej lepszej czynszowej kamienicy.

Wiersze wydane w 2009 roku nadal się czytają!


"Na koniec dnia i roku"


Teraz niektóre słowa pojawiają się
Ale tylko tam
Wewnątrz

Zeszły po wysokich schodach
Do świata uśpionych ziaren

Cicho śpiewają
Przy zwęglonych krosnach
Światło w naczyniach z ołowiu odpoczywa

Brama jest wąska
Ta czarna bruzda w ziemi
(Narodziny do umierania)
Widziana z okna pociągu
Między jednym tunelem a 
Następną jawą

Bóstwa tam śpią o tej porze
Moje oczy i twoje usta zamknięte na zachwyt
Nazwy nie przypisane jeszcze żadnej rzeczy

Dobrze wypoczywa się po śmierci
Na połyskliwym puchu rozsypanym szkłem

Niektóre słowa na pewno
Wstaną z kolan
Persefono

Kiedy połączą się znowu
Przyczyna ze skutkiem
Źródło i ujście

Wyjaśnią się od początku jak mak i jaśmin
Przywdzieją mokre jeszcze i młode
Imiona


3 grudnia 2008


Krzysztof Lisowski, "Wiersze i między wierszami", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2009

piątek, 24 stycznia 2014

Konkurs imienia Henryka Berezy

Regulamin Konkursu Literackiego imienia Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”
Edycja 2 - 2014


1. Organizatorem Konkursu Literackiego imienia Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie” jest Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy.

2. Celem Konkursu jest wyróżnienie i promocja wybitnych tekstów debiutujących pisarzy, nie mających w swoim dorobku wydanej książki poetyckiej, posiadającej nr ISBN.

3. Konkurs ma charakter otwarty. Mogą w nim uczestniczyć jedynie Twórcy spełniający warunek opisany w pkt. 2. Każdy Twórca może zgłosić tylko jeden Utwór (tom poetycki).

4. Druga edycja Konkursu dotyczy poezji (zbioru wierszy). Zgłoszony tom poetycki nie może przekraczać objętości 50 wierszy.

5. W kolejnych edycjach, przedmiotem Konkursu będą – naprzemiennie – proza i poezja.

6. Organizator nie ogranicza w żaden sposób formy, charakteru i tematyki nadsyłanych na Konkurs wierszy, zwraca jednak uwagę uczestnikom na dorobek twórczy oraz sposób myślenia o literaturze Henryka Berezy, patronującego Konkursowi.

7. Utwory konkursowe należy nadsyłać w terminie do 30 maja 2014 r. do siedziby Fundacji Literatury imienia Henryka Berezy (71-246 Szczecin, ul. E. Romera 10e), w postaci wydruku (1 egzemplarz) oraz w formie elektronicznej (plik *.rtf na płycie cd-r). Wiersze powinny być podpisane imieniem i nazwiskiem Autora. Ponadto należy podać adres e-mail i nr telefonu umożliwiający skontaktowanie się z Autorem.

8. Jury ogłosi nazwiska nominowanych autorów i tytuły tomów poetyckich (maksymalnie siedmiu) do 30 sierpnia 2014 r. Na przełomie września i października, jury wyłoni trzech finalistów, którym podczas uroczystego finału – w listopadzie 2014 r. w Szczecinie – przyzna 1, 2 i 3 miejsce lub wyróżnienia.

9. Nagrodą dla zwycięzców będzie publikacja nagrodzonych tomów poetyckich w formie książkowej (w wersji papierowej i e-booka) w „koLekcji eleWatora” kwartalnika literacko-kulturalnego „eleWator”.

10. W jury drugiej edycji Konkursu zasiądą: Janusz Drzewucki, Anna Janko i Konrad Wojtyła
Strona fundacji: http://fundacja-berezy.org/
 

Foto: archiwum Fundacji

Foto: archiwum Fundacji
 

sobota, 18 stycznia 2014

WIERSZORYNKA: NADJEŻDŻA REPETYTORIUM

23 stycznia, czwartek, 2013, godz. 18.30, Piwnica Largactil,                                                                Staromiejski Dom Kultury, Rynek Starego Miasta 2, Warszawa

WIERSZORYNKA: NADJEŻDŻA REPETYTORIUM


W programie: spotkanie autorskie z Szymonem Słomczyńskim i Maciejem Tarankiem – prowadzenie Joanna Mueller,  
ART.-KARAOKE , piosenki z XX w. wykonuje Tomek M. Konopiński  + mini-konkurs muzyczny z nagrodami , Turniej 1 Wiersza.                                                                                                                           
Wstęp wolny. Zapraszamy!

Szymon Słomczyński – urodzony w 1988 roku. Laureat projektu „Połów. Poetyckie debiuty 2012” i kilku innych konkursów poetyckich. Wydany w listopadzie 2013 roku przez Biuro Literackie tom „Nadjeżdża” jest jego debiutem książkowym. Na stronach wydawnictwa prowadzi bloga „Dopełniacze i chochliki” (http://portliteracki.pl/blog/dopelniaczeichochliki/). Mieszka w Krakowie, lubi nowe czeskie filmy i stare japońskie samochody.
O „Nadjeżdża” Karol Maliszewski napisał:

Maciej Taranek (ur. 1986) – poeta, student creative writing. Dotąd publikował w almanachach i pismach literackich. repetytorium to jego debiut książkowy.

Joanna Mueller - ur. w Pile w 1979 roku, mieszka na warszawskim Grochowie. Jest poetką, eseistką, redaktorką i korektorką. Wydała trzy książki poetyckie (Somnambóle fantomowe, Kraków 2003; Zagniazdowniki/Gniazdowniki, Kraków 2007; Wylinki, Wrocław 2010) oraz dwa zbiory eseistyczne: Stratygrafie (Wrocław 2010) i Powlekać rosnące. Apokryfy prenatalne (Wrocław 2013). Współredagowała m.in. Solistki. Antologię poezji kobiet 1989–2009 (z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską, Warszawa 2009). Prowadzi bloga: http://portliteracki.pl/blog/intimathule/.


Tomek M. Konopiński - podróżnik, aktor estradowy i filmowy, muzykant, były literat, aktualnie niepełnosprawny rencista, z zamiłowania badacz lokalnych socjopatii. Współpracował  m.in. z TV BBC, Romanem Polańskim. Jackiem Podsiadło, Jakubem Sienkiewiczem, Tadeuszem Sudnikiem, Mikołajem Trzaską  oraz licznymi, anonimowymi artystami folkowymi z wielu krajów. Na koncie osiągnięć:  płyty muzyczne(solowe oraz z zespołami Dziady Żoliborskie, Trawnik, Sstil), kilka tomików z wierszami, tudzież własne produkcje filmowe i teatralne. Miłośnik roztrząsania zagadnień biblijnych, znawca kinematografii.    

piątek, 17 stycznia 2014

"Golem" rodzi się w piwnicy

Seth i Judy to główni bohaterowie horroru. On jest twórcą gier komputerowych i właśnie został doceniony za grę "W domu z mięsa i kości", w której gracz peregrynuje świat ludzkich wnętrzności, pokonuje organiczne poziomy. Gra zapewne jest obrzydliwa, ale jeśli chcecie osiągnąć sukces a nie chce wam się kłamać, bawić w pozorowane działania, zróbcie coś obrzydliwego a świat się zachwyci i kupi. Może kupić również z obrzydzenia.
Judy to pracowniczka uniwersytetu po przejściach. Po jakich przygodach nie zdradzę, bo to się wiążę w pewnym momencie z fabułą. 
W ogóle wiele zdradzać nie będę. Edward Lee znany jest z powieści ociekających bezsensowną przemocą, wyuzdanym seksem, gwałtami, fruwającymi częściami ciał ludzkich oblepionych krwią. Świat Edwarda Lee, to świat, który być może mile się kreuje, ale słabo czyta, bo tak oczywista przemoc jest najzwyczajniej nudna. Na ekranie może być do przyjęcia, bo jesteśmy zdani na wizję reżysera i współczesne możliwości technologiczne pomagające bardzo w tworzeniu spływających po ścianie flaków. Z książką w ręku jesteśmy zdani tylko na własną wyobraźnię, a ta mnie zawodzi, kiedy muszę sobie wyświetlić glinianego stwora gwałcącego kobiety. 
Taki to jednak jest ten gore horror. Budzi się stwór mający swojej okultystyczne źródło, tu związane z żydowską kabałą i rozpoczyna się makabra.
Powieść rozgrywa się kilkutorowo. Po pierwsze dzieje się współcześnie, ale autor przenosi nas również do roku 1880, kiedy to do małego miasteczka przypłynęły beczki z czeską gliną dającą życie Golemowi. Współcześnie zaś przyglądamy się życiu Setha i Judy, jak to wzbogaceni za pieniądze z gry komputerowej kupują dom w Lovensport, czyli w miasteczku, w którym ponad sto lat wcześniej miały miejsce brzydkie sprawy. Śledzimy również poczynania band handlujących crakiem wzajemnie się zwalczających, co też dodaje litrów krwi całej książce.
Będąc pisarzem nie musimy mieć chorej wyobraźni. Wystarczy, że podejdziemy jak do rzemiosła: dziś muszę zrobić taki rozdział. Ale czytać to potem, no nie wiem... 

Dla fanów gatunku

Edward Lee, "Golem", Wydawnictwo Replika 2012

sobota, 11 stycznia 2014

"Niezniszczalny" Deana Koontza robi porządki w piwnicy

Nowy rok w piwnicy to zdecydowanie zabawa w kryminalne i horrory. Tym razem na taśmie "Niezniszczalny" Deana Koontza, autora, który prawie zanudził mnie w poprzedniej czytanej przeze mnie kryminalnej, sensacyjnej. "Niezniszczalny" to inna opowieść. Nie od razu wpadamy w wir wydarzeń, nie od razu pościgi i strzelanina. 

Marty Stillwater autor powieści kryminalnych (S. King również często swoich bohaterów uposaża he, we własne cechy) zaczyna odnosić sukcesy w życiu zawodowym. Prowadzi też szczęśliwe życie rodzinne z żoną i dwiema córkami. Niestety coś/ ktoś wchodzi mu w paradę, mianowicie człowiek zupełnie do niego podobny, sobowtór. Kim jest ów sobowtór dowiemy się pod koniec książki. W każdym razie jest on bardzo niebezpieczny, zdecydowany mordować bez zmrużenia powiek a przede wszystkim pragnie odebrać to, co, jak twierdzi, Stillwater mu odebrał, czyli rodzinę.

Autor snuje opowieść z punktu widzenia Stillwatera, samego sobowtóra, jak też od strony agentów organizacji o nazwie SIEĆ. Nie mogę więcej mówić, bo zdradziłbym zbyt wiele. 
Książka ma charakter thrillera psychologicznego, powiedzmy. Choroba Marty'ego polegająca na nagłych atakach paniki, zanikach pamięci, tzw. fuga, to jedyna zadra w jego szczęśliwym życiu. Z początku nawet dodaje pikanterii całej historii, ponieważ czytelnik może mieć wątpliwości czy sobowtór to rzeczywistość, czy raczej wytwór wyobraźni pisarza, jak to sugerował policjant podczas jedynego przesłuchania w domu Stillwaterów po pierwszym ataku sobowtóra. Potem jednak domniemana fuga zanika , cofa się i główny bohater jest oczywisty jak na głównego bohatera przystało. Właśnie.

Koontz w swojej opowieści często przywołuje nazwiska aktorów filmowych kojarzonych jako ekranowych herosów. Można odnieść wrażenie, raczej niczym nie umotywowane, że autor stara się udowodnić, iż życie bohaterów jego książki to tylko film, rzecz wyśniona. Można pójść dalej i pomyśleć, że przywołując bohaterów filmowych stara się udowodnić tezę szekspirowską, nie wiem jednak w jakim celu. 

Autor kryminałów koniecznie chce wpleść do swojej narracji kilka spostrzeżeń dotyczących życia w świecie, co czasem razi, bywa niepotrzebne, ale w sumie jakoś się broni. Takie ambicje pisania dla dobra publicznego?

Sobowtór/ replikant zauważa, że Paige - żona Stillwatera nie jest uległa. Jej agresja jest właściwa replikantom. Zauważa, że jego prawdziwa żona, prawdziwa kobieta, kobieta z tego świata byłaby uległa, posłuszna. Hm, prawdziwa kobieta musi być posłuszna? W przeciwnym razie jest podejrzana o bycie replikantem. Co na to Magdalena Środa? Co na to ks. Proboszcz?

Ta książka to niezła zabawa.


Dean Koontz, "Niezniszczalny", Wydawnictwo Albatros, 2008

środa, 8 stycznia 2014

Skarbiec Suski nr 9


Na koniec roku 2013 ukazał się kolejny numer Skarbca Suskiego - pisma o tematyce historycznej związanej z regionem. Jak zwykle ciekawe wspomnienia byłych mieszkańców Susza, stare zdjęcia i dokonania suskich odkrywców. Serdecznie polecam.



Spis treśći Skarbca Suskiego nr 9:

1. Pruski Horyzont: Prusy w świetle podziałów administracyjnych, cz. 1. Od XIII wieku do 1939 r. – Dariusz Przechadzki
2. Klub Odkrywcy: Wczesnośredniowieczne osadnictwo w okolicach Bronowa – Sebastian Zieliński
3. Historia: Szkolnictwo w Prusach Wschodnich przed 1945 r. – Dariusz Ryszka
4. Historia: Luksus merdający ogonem, czyli pamiątki po suskich psach – Krzysztof Kępiński
5. Historia: Hrabia Ottfierd von Finckenstein – poeta i pisarz ziemi suskiej, cz. 2. – Kazimierz Skrodzki
6. Historia: Co mówią nam o Suszu stare mapy? (zakończenie) – Andrzej Chmielewski
7. Znaleziska: Pruski pałasz z Iławy, czyli co kryły relikty iławskich kamienic – Łukasz Szczepański
8. Suskie sprawy: Katastrofa kolejowa w Suszu – zapomniana tragedia –Miłosz Klepczyński
9. Suskie sprawy: Śmierć Leona Mańkowskiego i Jana Jelskiego – tragiczny rejs – Miłosz Klepczyński
10. Freski: Tajemniczy fundator z suskiego Veraikonu – Dariusz Paczkowski
11. Wydarzenia: Ratujmy suski zabytek – kościół pw. św. Antoniego – ks. Dariusz Kułakowski
12. Suski słownik biograficzny: Pożegnanie – Jolanta Palińska
13. Wspomnienia: Susz – Arkadia, 1962–1964, cz. 2. – Grażyna Kręcicka
14. Środowisko: Orzeł przedni – gość niezwykły – Stanisław Blonkowski
15. Komunikaty TMZS
– Nasz mały jubileusz, czyli… działamy dla Was już 5 lat! – Bernard Cantop 

– Badania archeologiczne na grodzisku w Suszu

wtorek, 7 stycznia 2014

"Zaklęci" budzą się w ścianach piwnicy

Rzekło się. Półka z zabawą na ostro otwarta. Tym razem w piwnicy obudzili się w jej ścianach zaklęci. "Zaklęci" to horror Grahama Mastertona specjalisty od demonów indiańskich - jak to było w przypadku "Manitou". Na marginesie, demon w filmie na podstawie tej powieści rozkłada ze śmiechu na dywanie. Ale to film z końca lat siedemdziesiątych i wyraźnie niskobudżetowy.
Trzeba się przyzwyczaić, że ściany maja uszy. Czytając Mastertona należy być przygotowanych na każda bajkę. Uzbroić się w tolerancje dla wyobraźni.

"Zaklęci" to pacjenci szpitala dla obłąkanych mieszkający w jego ścianach. Masterton uaktywnia wierzenia Druidów tym razem. Główny bohater Jack Reed na pierwej już stronie zauważa na drodze postać. Opuszcza samochód i idzie za nią. Odnajduje w szczerym polu stary budynek, który okazuje się byłym szpitalem. Mieszkają w jego ścianach Zaklęci. Oni porywają Reedowi syna i wciągają go do ścian. Reed ma kłopoty z żoną. Okazuje się odważnym bohaterem. Ma przyjaciółkę. Czasy końca lat osiemdziesiątych.

.

Straszne.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

"Dobry zabójca" w piwnicy

Jedna z kandydatek do tytułu Miss Susza w połowie lat dziewięćdziesiątych mówiąc o sobie zadeklarowała, że uwielbia horrory Deana Koontza. Nie wiem czy autor ten pisze horrory, ale być może zasugerowany opinią kandydatki kupiłem kiedyś książkę tego autora pt. "Dobry zabójca". Książka była tania (15zł) i miała straszyć podczas czekania na pociąg. Po przeczytaniu kilku stron wsiadłem lub wysiadłem z pociągu - nie pamiętam, i odłożyłem egzemplarz, wcisnąłem w róg piwnicy. Minął rok lub dwa i znów postanowiłem zabawić się ostrzej. Co tam wiersze, poczytajmy horror. 

Okazało się, że "Dobry zabójca" to nie horror (czego powinienem domyślić się po okładce a nawet po tytule) a książka raczej sensacyjna. Dobra rzecz do czytania nawet po silnej nocy lub podczas silnej nocy. Pierwsze strony zapowiadają już, co będzie się działo, właściwie  na pierwszych stronach zawiązuje się intryga, czyli zleceniodawca zabójstwa myli zabójcę z przypadkowym murarzem, który zostaje pomylony kilka minut później przez zabójcę, który bierze go za zleceniodawcę. Wszystko odbywa się w barze, jest amerykańsko, czyli tak jak lubimy. Budowlaniec postanawia ratować dziewczynę. 

To wystarczający powód dla zabójcy, aby ścigał ich oboje, dziewczynę i budowlańca, który okazuje się dobrym ochroniarzem i spryciarzem. Ona jest ładna.

Książka czyta się sama tak szybko, że umykają czytelnikowi nawet powody, dla których zlecono zabójstwo. Strzelaniny, wypadki samochodowe, pościgi i nowości technologiczne służące obronie i zabijaniu. Toć to szok!!!

Trzeba w piwnicy poszukać więcej takich i otworzyć półkę dla takich.


piątek, 3 stycznia 2014

Piotr Macierzyński, "Kwik". Kulawe jest piękne ...

Wiersze Piotra Macierzyńskiego zawarte w nowym tomie „Kwik” to taki sequel poprzednich, w których tzw. podmiot liryczny wraz z bohaterką liryczną Justyną przechodzą kolejne stopnie dość życiowej gry w mężczyznę - poetę skazanego na życiową porażkę i kobietę-Justyne nie mającą złudzeń,co do możliwości mężczyzny-poety. Kolejna odsłona to przede wszystkim przedstawienie powodów, dla których Justyna odeszła oraz ciąg dalszy nierówno rosnących włosów na jądrach poety

I zobaczyłem że wiele włosów rośnie mi nierówno
szczególnie tych na jadrach

A także ciąg dalszy wydarzeń jakie miały miejsce po odejściu Justyny

Po odejściu Justyny straciłem przytomność
i odzyskałem ją dopiero po wydaniu trzech książek.

Podmiot liryczny notabene alter ego autora opisuje dość obszernie (jak na jego zainteresowanie tym zagadnieniem) swoje perypetie w pracy. Mimo że opis jest nader obszerny zdecyduję się go zacytować w całości (mam nadzieję, że w piątek wieczorem cytowanie opisu pracy nie spowoduje we mnie torsji).

Pracowałem
to znaczy siedziałem naprzeciwko drzwi
i patrzyłem czy nie idzie szefowa
nie wiecie jaka to ciężka robota
osiem godzin gapić się w dziurkę.

W tym samym wierszu pada jeszcze kilka słów na temat pracy, sprowadzją się one jednak to zacytowanej pierwszej zwrotki.

W nowej odsłonie pojawia się nowy bohater liryczny -  OJCIEC. Nie mogę jednak powstrzymać się od pominięcia tego etapu życia podmiotu lirycznego, chciałbym byście sami się zapoznali z perypetiami tych bohaterów, na własnej skórze doznali ich relacji między sobą.

Piotr Macierzyński jest poetą skazanym na sukces wśród czytajacych jego wiersze. Jednocześnie, niestety, dopada mnie myśl, że jest wrzodem na dupie zdrowej tkanki narodu, który dysponuje mężczyznami będącymi ostrą konkurencją i Justyna nigdy do niego nie wróci. Zaczynam być pewny, że jest tak wielu niedouczonych i niedoczytanych radnych, że Justyna ma w czym wybierać. Świat wypełniony jest tyloma księżmi, że Macierzyński ze swoimi wierszami może się schować, nie wspomnę już o sprzedawcach hot-dogów, elektrykach i z pewnością katechetach i tenisistach stołowych mających tak wiele do zaoferowania kobietom z umiejętością prasowania, przwijania małych dzieci i pierdzenia w drewniana ławkę kościelną na czele. Ich pokora i poczucie własnej wartości wykosi Macierzyńskiego już w przedbiegach. Również nauczyciel, szczególnie zaś świetlicowy, tak wiernie patrzący starszym koleżankom w oczy i nauczyciel, który ma w oczach zapewnienie JESTEM NIKIM musi wykosić Macierzyńskiemu Justynę.

Piotr Macierzyński swoją książką kolejny raz mówi mi, że leżąc dupą w kałuży, bo tak musi być, kiedy serce nie pozwala człowiekowi przejść suchą nogą, można patrzeć w oczy wszystkim pozerom uważającym się za lepszych, bo wódkę kupują w sąsiednim mieście, oby się tylko nie wydało, że oni też spożywają. W ogóle Macierzyński stawia niepopularną oczywiście tezę, a przynajmniej ja ją stawiam po lekturze jego wierszy, że należy wreszcie poszukać w sobie niodoskonałości, że feler jest w każdym człowieku i dziś należy go w sobie szukać i eksponować, zamiast kolejnych ubytych kilogramów, nabytych awansów i następnej partii mięśni.

Nie chcę już biegać, nie chcę już rowerów, basenu. Pragnę wódki, piwnicy, nawet jeśli pić nie ma kiedy i jak, to chociaż stać przy tym wrógu współczesnego świata. Chcę być silny felerem, bogaty stanowczym, upartym i zwisającym brzuchem, który nijak się ma do sukcesu zawodowego. Pragnę uchodzić za nic nie wartego dla społeczeństwa, dla  społeczeństwa. (Tak wpływają na emocje wiersze z Kwiku)

Obawiam się tylko, że kiedy mnie wyleją z państwowej posady, nie będzie mnie stać na książki Piotra Macierzyńskiego.

"Kwik" to kolejna udana odsłona wierszy. Znów nie mam nic do powiedzienia. Lubię ten stan.


Piotr Macierzyński, „Kwik”, Ha! art., Kraków 2013

czwartek, 2 stycznia 2014