poniedziałek, 6 stycznia 2014

"Dobry zabójca" w piwnicy

Jedna z kandydatek do tytułu Miss Susza w połowie lat dziewięćdziesiątych mówiąc o sobie zadeklarowała, że uwielbia horrory Deana Koontza. Nie wiem czy autor ten pisze horrory, ale być może zasugerowany opinią kandydatki kupiłem kiedyś książkę tego autora pt. "Dobry zabójca". Książka była tania (15zł) i miała straszyć podczas czekania na pociąg. Po przeczytaniu kilku stron wsiadłem lub wysiadłem z pociągu - nie pamiętam, i odłożyłem egzemplarz, wcisnąłem w róg piwnicy. Minął rok lub dwa i znów postanowiłem zabawić się ostrzej. Co tam wiersze, poczytajmy horror. 

Okazało się, że "Dobry zabójca" to nie horror (czego powinienem domyślić się po okładce a nawet po tytule) a książka raczej sensacyjna. Dobra rzecz do czytania nawet po silnej nocy lub podczas silnej nocy. Pierwsze strony zapowiadają już, co będzie się działo, właściwie  na pierwszych stronach zawiązuje się intryga, czyli zleceniodawca zabójstwa myli zabójcę z przypadkowym murarzem, który zostaje pomylony kilka minut później przez zabójcę, który bierze go za zleceniodawcę. Wszystko odbywa się w barze, jest amerykańsko, czyli tak jak lubimy. Budowlaniec postanawia ratować dziewczynę. 

To wystarczający powód dla zabójcy, aby ścigał ich oboje, dziewczynę i budowlańca, który okazuje się dobrym ochroniarzem i spryciarzem. Ona jest ładna.

Książka czyta się sama tak szybko, że umykają czytelnikowi nawet powody, dla których zlecono zabójstwo. Strzelaniny, wypadki samochodowe, pościgi i nowości technologiczne służące obronie i zabijaniu. Toć to szok!!!

Trzeba w piwnicy poszukać więcej takich i otworzyć półkę dla takich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz