Z innej beczki, he, z innego słoika. Coś bardzo dobrze zakonserwanego i nadal aktualnego. Sprawa dotyczy wierszy Joanny Papuzińskiej, które babcia Wiesia kupiła mi w kiosku w Kętrzynie w roku 1980. Stałem obok niej i przebierałem zniecierpliwiony nogami, ciekawy, co babcia kupi, jak to będzie wyglądało, co spotkam w środku. Czytała mi je u siebie w Prabutach tak często, że wielu z nich nauczyłem sie na pamięć. To dzięki tej książce nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy zacząłem czytać sam, bo nie pamiętam, kiedy przestałem "czytać" je z pamięci, kiedy literki zacząłem składać w całość.
"Wędrowne wierszyki" zachowały się do dziś. Tyle lat. Ogromną rolę w tej ksiązce grają ilustracje Zdzisława Byczka. Ilustracja do wiersza "Już się słońce ..." przypominała mi akwarele dziadka Józefa Piórkowskiego, które spotkać można było w mieszkaniach znajomych i członków rodziny.
JUŻ SIĘ SŁOŃCE ...
Już się słońce chyli do ziemi,
już jesteśmy drogą zmęczeni.
Nad leniwym strumieniem
czy pod sosny ramieniem
ułożymy się do snu?
Czy wśród puchatych ostów?
Tam gdzie stoi brzoza smutna
rozepniemy swój dom z płótna,
zapalimy gaz.
Odgrzejemy zupę z puszki,
nadmuchamy do poduszki,
a przed spaniem, a przed spaniem
utulimy się śpiewaniem
pod błyskami gwiazd.
KLITUŚ-BAJDUŚ
- Dokąd jedziecie?
- Na Wyspy Kotlecie!
- Jak tam traficie?
- Przez dziurę w suficie!
- A jak wracacie?
- Wierzchem na łopacie!
Czekaj na nas do tej pory,
aż dojrzeja pomidory,
w czarnej chuście, na kapuście,
za górami, za lasami,
tam gdzie czeszą się grabiami,
Klituś-Bajduś módl się za nami!
Joanna Papuzińska, "Wędrowne wierszyki", Krajowa Agencja Wydawnicza, 1980
Latami "Klituś-Bajduś" tkwił w mej pamięci. Dzięki za odświeżenie!
OdpowiedzUsuń