wtorek, 31 lipca 2012

Kwartalnik PROWINCJA, nr 2 (8) 2012

PROWINCJA to również kwartalnik społeczno-kulturalny dolnego Powiśla i Żuław. Niedawno wyszedł z drukarni ósmy numer pisma, które zawiera wiele ciekawych artykułów dotyczących historii regionu. Pismo przybliża kulturę regionu artykułami o powiatach, np. malborskim, kwidzyńskim, sztumskim. Skupione na historiach lokalnych prezentuje wspomnienia oraz mieszkających tu i w pobliżu prozaików i poetów. W ostatnim numerze można poczytać również i moje wiersze, ale to tylko taka prowokacja, żeby pokazać, że redakcja pochyla się również nad upośledzonymi twórczo.
Ponadto fragmenty prozy, np. Tomasza Wandzla z Prabut, Janusza M. Moździerza i wiersze Krzysztofa Kuczkowskiego.

O charakterze pisma niech zaświadczy krótki fragment eseju Krzysztofa Czyżewskiego otwierającego ósmy numer kwartalnika.
„Czas prowincji potrzebuje generacji pionierów, praktyków, ludzi z misją, choćby to śmiesznie i staroświecko dzisiaj brzmiało, bo wektor życiowych aspiracji zwrócony jest w przeciwną stronę – po szansę na karierę i lepsze jutro wędruje na salony wielkiego centrum. By odnaleźć prowincję nie trzeba jednak podróżować na odległe pogranicza ani też trzymać się koniecznie od wielkich miast. Nowe prowincje odkrywane są dzisiaj na rynku we Wrocławiu, na Kazimierzu w Krakowie, na Pradze w Warszawie.”

I słowa, które czynią z autora godnego podziwu zapaleńca:
„ Ciągle wydaje mi się, że istnieje tutaj grunt pod stworzenie całej cywilizacji, jakaś wielka szansa, która może zostać zaprzepaszczona, ale przecież nie musi. Bowiem przed mieszkańcami tych obszarów stoją ciągle niesamowite wyzwania – ujarzmienie całego splotu problemów przenikających się kultur, małych narodów, niepewnych granic, uporanie się z dziedzictwem ideologii nacjonalistycznej i komunistycznej, odnalezienie dla siebie nowego kształtu i własnej tożsamości.”

Bardzo ambitne, aż poruszające. Kibicuję autorowi tym bardziej, że trwam w przekonaniu już od dawna, że najszczęśliwsi są ci, którzy nie myślą o tożsamości tego regionu. Wielu z nich urodziło się tutaj i już zmarło mając za problem pracę, żywność na kartki, utratę pracy, zasiłek itede. Dziś ważny jest domek z kolumienkami imitujący szlachectwo wyssane z piersi chłopki, kiełbasa z grilla, której nie da się przełknąć i dziesięcioletni golf albo cokolwiek, co można polerować. No i jeszcze kosiarka, do której sam aspiruję, nie wiem czy dam radę. Co jeszcze? Ładne meble w mieszkaniu w bloku, sześć dni nad morzem (kurwa, jak drogo, nie dam rady końca miesiąca teraz żyć). Każdy ma jakiś problem. A to z autem, z działką budowlaną, do której miasto nie chce czegoś podłączyć, niedokończone zlecenie itede. I gdzieś tu krążą ludzie, którzy prócz tego myślą jeszcze o scaleniu kultury.

Bardzo często jest tak, że również działanie na rzecz kultury inicjowane jest po to, by zabłysnąć i w jakimś sensie zarobić. Jeżeli ta intencja będzie w mniejszości pisma regionalne mają szansę zostawić po sobie dobre wspomnienie. Jeżeli zaś intencją jest wypromowanie redaktorów, jak to czasem bywa, pismo zgaśnie wcześniej niż pojawi się  w księgarni.

Kwartalnik PROWINJCA ma już ósmy numer. Biografie autorów artykułów świadczą o tym, że pismo nie jest im potrzebne do utrzymania się na stanowisku. To świetnie wróży.

Polecam PROWICJĘ publikowaną przez Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich TAKA GMINA w Sztumie.

Więcej tu http://eswiatowid.pl/?page=news&ShowOne=7091


sobota, 28 lipca 2012

Poradnik dla młodego poety.

Tygodnik PRZEKRÓJ, numer z 23 lipca. Znów artykuł Przemysława Witkowskiego ma swoje echo w piwnicy. Witkowski znów o poezji, o poecie. Witam!
Zanim jednak przejdę do artykułu wspomnę, zareklamuję tygodnik PRZEKRÓJ jako ten, który nie poskąpił miejsca dla prezentacji poetki Joanny Lech i jej wiersza.
Tyle reklamy.

Artykuł Witkowskiego w PRZEKROJU dotyczy Tomasza Pułki, i choćby dlatego zachęcam do kupna numeru i zapoznania się z całością. Zmarły tragicznie 24 letni poeta był błyskotliwym i utalentowanym poetą. Sam pisałem i czytałem w piwnicy o jego książce „Mixtape”, osobiście czytałem jeszcze w Portrecie „Paralaksę w weekend” jako propozycję publikacji. Pisałem w piwnicy, że to poeta konkursów, zlotów itede.

W PRZEKORJU czytam:

„Żył krótko, ale biografię miał bogatą. Debiutował w wieku 18 lat, a jego wiersze i on sam pojawiały się na konkursach już wcześniej. Od razu zauważony, infant terrible polskiej sceny literackiej o wyglądzie niewinnego cherubinka, występował na festiwalach, siejąc zamęt, pijąc, ćpając niemiłosiernie.”

I to wszystko na temat jego „bogatej biografii”.

Otóż ja uważam, że nieżyjący już Tomasz Pułka nie miał bogatej biografii, bo nie da się takowej mieć w wieku 24 lat, nigdzie nie pracując, nie uczestnicząc w wojnach, emigracjach, słowem, nie mając granicznych, „ciekawych” doświadczeń, poza swoim duchowym światem, ale to do biografii nie należy oraz poza konkursami, warsztatami literackimi, festiwalami poetyckimi, co, proszę mi wybaczyć, jest dobre dla rozrywki, lansu, ale nie dla poezji. (poniosło mnie?). No o czym pisać przy okazji biografii młodego , tak młodego poety? O fristajlach?

Tomasz Pułka, zgadzam się, był dla wielu ludzi nadzieją polskiej poezji. Nie miał jednak ciekawej biografii.

Zacytowane wcześniej słowa świadczą przede wszystkim o tym, jak traktuje się talent. To może zastąpić nam poradnik dla młodego poety.
Drogi młody poeto! Jeżeli podwórko doceniło twój talent i otrzymałeś nagrodę w szkole albo w domu kultury, to jesteś na dobrej drodze, by stać się poetą popularnym. Musisz tylko zaopatrzyć się w dobry towar, plecak wódki i często bywać na konkursach, festiwalach, warsztatach. Tam wrzeszczeć, dokuczać, zwracać na siebie uwagę. Pić i ćpać. Jeżeli masz talent porównywalny z talentem Tomasza Pułki, zostanie on w końcu zauważony.

Co jeszcze? Jeszcze chociażby to, że znałem poetę, który młodo zmarł, był kontrowersyjny, napiszę o tym, żeby wiedzieli, że go znaliśmy, bo już zawsze będziemy to podkreślać.
Może czasem ktoś pomyśli: znałem go, a nie pomogłem. Znałem, ale prócz zabawy nic mu nie dałem.

Niemniej bardzo dobrze, że Witkowski uwiecznił Tomasza Pułkę w PRZEKROJU. Należało się tak zachować wobec człowieka.

Zakończę słowami Witkowskiego, z którymi trudno się niezgodzić: „Zamknąć tego człowieka w jeden krótki tekst to zadanie więcej niż karkołomne.”







wtorek, 24 lipca 2012

Tomasz Białkowski, "Drzewo morwowe". Za co lubię Columbo.

Tak Tomaszu, jesteś dla mnie kryminalistą. Od czasu, kiedy światło dzienne ujrzała książka „Drzewo morwowe” Twojego autorstwa, jesteś dla mnie kryminalistą. Wystąpiłeś przeciw literaturze spod znaku prozy północy, hehe. „Pogrzeby” w stosunku do „Drzewa morwowego” to mistrzostwo świata, które lezie według teorii ruchów Vorbla dzielnie pokonując dłużyzny ku tajemnicom … drzewa morwowego?
Zmęczyłem kryminał. Doczytałem do końca.

Nie spodziewałem się, że w ogóle doczytam.
Do tej pory kryminał kojarzył mi się tylko z serialem Columbo, w którym poważne dochodzenie przeplatane jest obieraniem jajka na twardo, skrzypieniem drzwi starego Peguota. Sama postać porucznika już trzyma za twarz przy telewizorze. Nie ma nic cenniejszego jak kryminał, w którym śledczy mruga do mnie okiem, mówiąc „To tylko żart, ale bój się, będzie zabawniej”.

Wszystkim miłośnikom kryminału polecam „Drzewo morwowe” Tomasza Białkowskiego. Jeśli chcecie przeżyć łikend z lekkim dreszczykiem, lekko napisanym, który czyta się szybko – polecam. Znajdziecie tu wszystko, co potrzebne miłośnikom kryminału, jak w zadaniu domowym w szkole pisania. Będą tu  brutalnie potraktowane ofiary, będzie poszukiwacz przestępcy w postaci tu dziennikarza z Warszawy, z Warszawy powtarzam, który udaje się na prowincję, czyli do Olsztyna. A więc: ofiary, morderstwa, mordercy, dziennikarz z Warszawy na prowincji. Do tego mężczyźni, którzy są mężczyznami, a więc lubią zapalić papierosa, wypić wódkę, chować się z tym przed kobietami. Plus kobiety, które są kobietami, czyli zabraniają pić i palić mężczyźnie. Dodajmy jeszcze człowieka, który pokłócił się z kościołem oraz fabułę zawiązaną wokół tajemnic kościoła, sekt …bez szczegółów, muszę się pilnować, by nie odkryć rąbka tajemnicy. Wszystko bez szczypty humoru. Tak jak ma być, ma być strasznie, jest strasznie. Ma być krew, jest krew. Ma być, że rączka dziecka spada po wybuchu przy twarzy jegomościa, jest rączka dziecka.

Znajdziecie w książce wydanej przez wydawnictwo Szara Godzina wszystko, co służy dobrej zabawie z książką.

Tomku, kryminalisto, wiem, że szykujesz nam jeszcze jedną, może nawet dwie książki z gatunku kryminału. Nie wiem, co Cię podkusiło, by wyemigrować z Prozy Północy, nie wiem, czy będziesz tego żałował, ale przyznaję, że kraina, w której znalazłeś się teraz jest lekkostrawna, oczyszczająca, to super dieta dla biegaczy. Nie mam po niej zaparć ani biegunek.

Nie można o nic prosić pisarza. Nie wolno prosić, by w następnej książce ofiary traktowane były mniej pretensjonalnie, by opisy były bardziej zmysłowe. Autor kilku powieści uznanych kilkakrotnie przez szanowne jury, wie co robi, pisząc, tym razem, kryminał.

Mam nadzieję, że książki z tego gatunku przyniosą Tomaszowi Białkowskiemu jeszcze więcej popularności. Tak również tłumaczę sobie zmagania z materią kryminału. Wydaję mi się też, że Białkowski odpoczywa teraz od diagnozowania problemu np. rodziny we współczesnym świecie i zdecydował się napisać po prostu fabułę. I to mu, przyznaję, wyszło. Zaraz idę do biblioteki po pierwszy z brzegu kryminał, może tym razem, będąc jeszcze na fali Białkowskiego, przeczytam do końca.

Polecam „Drzewo morwowe” miłośnikom kryminału. Jeśli ja przeczytałem, to wy będziecie mieli dużo przyjemności.

Tomasz Białkowski, „Drzewo morwowe”, Szara Godzina 2012

poniedziałek, 16 lipca 2012

Dobiegniemy do literatury, dobiegniemy.

Nie o literaturze będzie.

Oo, strasznie głupi zahaczyłem okiem artykuł na temat sportu zamieszczony na portalu wpolityce.pl. Artykuł pod tytułem „Dziadkowie i babcie, ostrzegamy! "Gazeta Wyborcza" chce was wykończyć. Namawia starszych ludzi do... maratonów”
jak każdy, którego celem jest ośmieszenie „Gazety Wyborczej” przez jakiegoś zaślepionego nienawiścią do wszystkich prawicowego zbioru kompleksów i podejrzeń na miarę afery Watergate częstuje nas manipulacją.
Artykuł odnosi się krytycznie wobec akcji Gazety POLSKA BIEGA. Akcja ta radzi, by dziadkowie i babcie również spróbowały biegać na swoją miarę, tak by dać przykład sportowej postawy, a przynajmniej jako senior propagować aktywny sposób spędzania wolnego czasu wśród dzieci i młodzieży.

Portal wpolityce.pl zarzuca Wyborczej, że doradza budowanie więzi między młodymi a starszym pokoleniem nie na zasadzie szacunku, a za pomocą biegania. HE. Mój wujek chrzestny ma już wnuki i jako zapalony cyklista biorący udział w wyścigach rowerowych, na swoją miarę je pokonując, wakacje zapełnia wnukom właśnie rowerem. Dzięki temu dzieci zamiast znów w bezruchu oglądać z nim atlasy z czołgami, telewizor albo grać w gry komputerowe otrzymują to, czego nie daje im dziś nikt – czyli bardzo zdrowy ruch oraz więź z dziadkiem, a zarazem szacunek. W końcu za co szanować prawicowego dziadka, który zmusza wnuki do chodzenia do kościoła i wspomina Smoleńsk kilka razy dziennie, do tego słucha Radia Maryja i ciągle narzeka. Narzeka albo na ruskich albo na Niemców, albo na Amerykańców.

Przypomnę przy okazji, że w Suszu, gdzie mieszkam, od 6 do 8 lipca trwał Herbalife Triatlon Susz http://www.herbalifetriathlon.com/. Pomijam już to, że zawody te są od 20 ponad lat świetną promocją Susza w Polsce. W tym roku udział wzięli tacy zawodnicy amatorzy jak Marcin Dobrociński, Sylwia Sykut, Łukasz Grass (oo, to już nie amator), Tomasz Karolak, polityk Wojciech Olejniczak i inni znani ludzie. Przede wszystkim to skuteczna promocja aktywnego wypoczynku wśród mieszkańców. Przez cały rok wokół naszego jeziora suszanie biegają, spacerują i jeżdżą rowerami. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, że bieganie po sześćdziesiątce jest odbieraniem szansy na zdobycie szacunku wśród wnuków.
Znam leniwych, którym nie chce się ruszać. Wolą siedzieć na ławce i liczyć chmury. Ale w Suszu nikt nie kpi z tych, którzy jednak biegają, chodzą na siłownię, jeżdżą rowerami, uprawiają kick boxing, spacerują. My już dorośliśmy.
Wierzę, że takich miast i miasteczek jak Susz jest w Polsce coraz więcej. Na nic wysiłki leniuchów. Kto powiedział, że na emeryturze trzeba zamykać się w domach?

Tylko czekać, jak w Suszu pojawi się sport ekstremalny – ruch literacki.



Kilka zdjęć z tegorocznego triathlonu w Suszu 






piątek, 13 lipca 2012

Stanisław Brzozowski "Płomienie"

Stanisław Brzozowski (1978-1911)


"Człowiek potrzebuje tylko dać sobie pozwolenie wewnętrzne na bunt, w tejże chwili zrozumie, że w życiu obecnym wszystko jest godnym zniszczenia. Zrozumie, że otacza go olbrzymie i potężne mrowisko wzajemnie zagryzających się istot. Społeczeństwo jest czymś w rodzaju potwornych mechanicznych jatek, w które wprowadza się żywe zwierzę, przerabiane jest później automatycznie na setki różnych produktów. My zaś jesteśmy jak młynarz, który nie słyszy hałasu, sprawianego przez ten młyn piekielny. I my też żyjemy w tym kotle, jak wśród harmonii sfer. Na straży naszych umysłów stoi mocno wszczepione i ugruntowane przez nałóg przeświadczenie, że tu nie ma się czemu dziwić, przeciwko czemu protestować. Przeciętny, oswojony obywatel skłonny jest oskarżać rewolucjonistę o przesadę, nie rozumie, że rewolucjonistą staje się właśnie człowiek dzięki odzyskanej zdolności widzenia."

                                                                "Płomienie" powieść zwana pierwszą powieścią intelektualną w Polsce napisana w 1907, opublikowana rok później. 
Tak dla przypomnienia. 
Wygrzebane z piwnicy i nie śmierdzi.

wtorek, 10 lipca 2012

Tomasz Pułka

Ludzie, którzy na co dzień obcują z literaturą wiedzą, że zmarł młody poeta. Wiem jednak, że na mój blog zaglądają również ludzie, którzy nie mają czasu na wiersze. Ich powiadamiam, że zmarł młody poeta, utalentowany, błyskotliwy gość.
Pierwszy raz spotkałem się z jego poezją około 6 lat temu, miał 17-18 lat. Opublikował w Portrecie tomik poetycki "Paralaksa w weekend". Czytałem te wiersze, by napisać kilka słów na tył owej książki. 
Tak napisałem: "Bohater wierszy Tomasza Pułki nie ma swojego miejsca, nie ma też własnych skrystalizowanych poglądów. Szuka - zawieszony między tym, co tradycyjne, a tym, co może zostać tylko z nim i trwać na przekór wszystkiemu..."
Teraz to brzmi jak głupie pierdolenie.

Zostawił nam wiersze. To dużo?

poniedziałek, 9 lipca 2012

Wyniki konkursu fotograficznego ogłoszonego tylko wśród wiernych podlizów

WYNIKI KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO

w kategorii ROMANSE wygrywa zdjęcie pt. "Talerze znalezione w ogrodzie pełnym tęczy, której nikt nie obrzygał, bo nikt nie pił i nie jadł"



W kategorii PORTRETY wyróżnienie dla foty pt. "Trąba proroka pilnującego działki budowlanej"


W kategorii PASJE wyróżnienie i nagroda w postaci wejścia na podium dla zdjęcia pt. "Wszyscy muszą widzieć, że kocham swoje dzieci, więc daję im głupie, wyszukane imiona"


W kategorii ZAWODY wyróżnienie dla foty pt. "Jeśli zdemaskujesz moje świństwa, to obrzucę cię kłamstwem, żeś pedał"


W kategorii MOJE MIASTO wyróżnienie dla zdjęcia pt. "Kochankowie"




W kategorii PRACA Z KLASĄ praca pt. "Wyłącznik podpierdalaczy"


W kategorii ZWIERZĘTA ŚWIATA zdjęcie pt. "Koncentracja życia"


W kategorii FREE FOOD fota pt. "Zwróć to sam"


W kategorii WDECH WYDECH fota pt. "Potrzeby literackie oddajemy w wc na pietrze"


W kategorii PIWNICZNE INSPIRACJE wyróżnienie dla foty pt. "Sam jak palec"


W kategorii DO HYMNU  wypróżnienie dla foci pt. "Wampiry nie boją się niczego, bo jeżdżą limuzynami i kantują podatników"


W kategorii POGODNA STAROŚĆ wypróżnienie dla foty pt. "Zbieraj na szczęki"


Nagrody wręczyli:
Prezes spółki budowlanej CYPRYS AND TRANSFER
Dyrektor Komunalnego Ośrodka Wyrębu Kultury
Starosta Kamienicy Przy Ulicy Gdzie Nie Ma Trzepaka
Dyrektor Tymczasowego Sportu i Rozwoju Kulturystyki Klinicznej

Patronatem objął PECH