Ludzie, którzy na co dzień obcują z literaturą wiedzą, że zmarł młody poeta. Wiem jednak, że na mój blog zaglądają również ludzie, którzy nie mają czasu na wiersze. Ich powiadamiam, że zmarł młody poeta, utalentowany, błyskotliwy gość.
Pierwszy raz spotkałem się z jego poezją około 6 lat temu, miał 17-18 lat. Opublikował w Portrecie tomik poetycki "Paralaksa w weekend". Czytałem te wiersze, by napisać kilka słów na tył owej książki.
Tak napisałem: "Bohater wierszy Tomasza Pułki nie ma swojego miejsca, nie ma też własnych skrystalizowanych poglądów. Szuka - zawieszony między tym, co tradycyjne, a tym, co może zostać tylko z nim i trwać na przekór wszystkiemu..."
Teraz to brzmi jak głupie pierdolenie.
Zostawił nam wiersze. To dużo?
to mało :-(...
OdpowiedzUsuńświeć Panie nad jego duszą
OdpowiedzUsuńPod jakimś tam artykułem (tematu pisać raczej nie muszę - wiadomy), jakiś tam leszekm napisał:
OdpowiedzUsuńWiersze to nie jest medium proste w odbiorze. (...)Poezję trzeba umieć czytać. Wiersz to nie jest paragon, że każdy może go wziąć i wiedzieć, co jest grane.
- I gość ma rację. W obecnych czasach nie ma się czasu na "stop". Ciągle w tle jest jakiś przycisk "replay", który nie pozwala na oddech. Więc i poetów, którzy wyrastają jak "po deszczu", tnie się "żeby równo rośli". A później? Za lat XX, człowiek chwyci się za głowę i zadziwi, że przecież żył, że istniał, że nawet mój sąsiad. I wtedy może zacznie się myśleć. Dziś żyjemy w społeczeństwie, gdzie kultura jest obca. Gdzie pod skrzydłami rodziców wyrastają bachory, które za parę lat nie będą umieć poprawnie pisać w ojczystym języku.
Człowiek obudzi się za późno, by wstać.
Pozdrawiam Autora (MW),
K.