sobota, 10 listopada 2012

Awantura

Na blogu Tomasza Białkowskiego awantura, którą sam podpalił komentując pierwszy numer szczecińskiego pisma Elewator. Napisał coś o tym, że pismo promuje książki wydawców pracujących dla pisma. Trudno mi orzekać wolno tak czy nie wolno. Czasy się zmieniają. Szczegółów nie znam, może jest w tym coś więcej. Niemniej i mnie się dostało, no może źle się wyraziłem, nikt mnie nie znieważył, ale jednak padły słowa mogące przedstawić mnie w gównianym świetle. Zrobiłem wywiad z Tomkiem Białkowskim, bo znam człowieka i nie widziałem nic złego w robieniu wywiadu z kimś kogo znam, na temat jego książki. No to mnie "kolesiem" nazwano, jakiś anonim. Weź tu człowieku rusz się z piwnicy.

http://tomaszbialkowski.blogspot.com/2012/11/elewator.html?showComment=1352539027567#c4685671404008945012

Napisałem, trochę teatralizując, że w mordę dam. Tak, bo wstyd mi przed kumplami z piwnicy, którzy ufają, że nic nie kombinuje, wiedząc jednocześnie, że o koledze trzeba dobre słowo powiedzieć, jeśli nie jest dla ciebie świnią.

Czasy się zmieniają. Ludzie, pisarze prowadzą swoje blogi i prezentują w nich swoją twórczość lub ją promują. Podobnie pisma literackie promują twórczość swoich redaktorów i znajomych. Ważne, by nie schodziło to do poziomu mułu bagiennego, a ufam, ze względu na skład redaktorski, że Elewator poziom trzyma. Niedługo poczytam.

Poeci i pisarze. Piszcie, reklamujcie się na blogach, w pismach, gazetach i na murach. Życzę wam, by wasze wiersze drukowano na biletach komunikacji miejskiej w milionach egzemplarzy. Składam wniosek, by wasze książki były dofinansowywane w wysokości ..., bo ważniejsze są dla mnie wasze książki i pisma od powiedzmy autostrad i stadionów, premii prezesów. Tylko się sami nie okładajcie mokrymi szmatami.

5 komentarzy:

  1. Ykhm, ja też tam jestem, i akurat tekst o mojej książce, który jest w Elewatorze - esej, napisany przez krytyka, którego zna, bo trudno abym nie znała krytyków zajmując się redaktorowaniem i ten tekst wcale nie jest peanem o mojej twórczości, nawet powiedziałabym, że mi się w pewnym momencie obrywa... Nie znam pism, które nie promują twórczości znajomych itd, Białkowski niestety wie swoje. Nie wiem, czym się kierował pisząc notkę. Mogłabym wymienić wszystkie pisma, które promują autorów, a nie książki, książki często są takie sobie, a autorzy jadą na jednym sukcesie. Temat rzeka. Gdzie kasa, tam jatka. Białkowski ustawił się do strzału, wiedząc, że jego notka nie zostanie przemilczana. Najgorzej, że mam wrażenie, że chodziło o to: Nie ważne jak o mnie mówią, dobrze, czy źle, ważne, że po nazwisku.

    No cóż, poobserwuję, jednak wolałabym żeby Białkowski był lepszym autorem niż pieniaczem.

    Bęc Marcin, mam nadzieję, że mi wybaczysz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję zachować proporcje. Póki co to pan Białkowski opublikował osiem książek a "elewator" wyszedł raptem jeden. Kto tu tak naprawdę kogo promuje?

      Usuń
  2. Trzeba mówić co się myśli. Nie ma czego wybaczać.
    I promować książki i czytanie. I redagować. Za pomocą krytyków, pisarzy a nawet firm kosmetycznych, producentów karmy dla kotów. Ino świń nie robić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ważne, że jest pismo gadające o pisaniu, plastyce, muzyce, o autorach nieznanych. Lubię Niewrzędę, jest ze mną w eleWatorze, klasa gość, znam go i będę promować wszędzie i zawsze. I co? No i co?! Pisze świetnie, jest autorem Formy, ja nie jestem, ale się znamy. No pytam się do cholery, kto mi zabroni...

    OdpowiedzUsuń
  4. Klasyczny przykład to TOPOS. Tam analizuje się wiersze wydane w TOPOSIE kilkakrotnie, kilkusetkrotnie. Gazeta Wyborcza nie napisze o nikim, kto nie jest z Salonu. Wrocławskie Biuro Literackie międli się we własnym Zadurowym sosie. Lampa pisze dobrze wyłącznie o kolesiach, wszyscy inni są gnojeni, potrzebni do tła.
    Nie ma obiektywnych krytyków. Skąd ich wziąć? Z in vitro? Kaktus.

    OdpowiedzUsuń