czwartek, 27 września 2012

Że tak powiem, się wypowiem.


„A teraz o nauczycielach. Panie i panowie. Wasza praca jest ważna, bodaj najważniejsza ze wszystkich, jakie człowiek wykonywać może. Nie dajcie się robić w konia i nie zadowalajcie się pseudoprzywilejami z Karty Nauczyciela. Wyrzućcie ją w diabły i karzcie sobie po prostu płacić. Dobrze.”

Tylko kto dobrze zapłaci?

Tak pisała Mira Suchodolska dwa lata temu.

W Gazecie Prawnej Dziennika w wydaniu weekendowym ostatnim pani sekretarz redakcji wylewa złość na nauczycieli.  Nie lubię się wypowiadać na temat belfrów i ich pracy, ponieważ trudno jest być sędzią we własnej sprawie. Chcę jednak zaakcentować pewien problem, który we mnie nabrzmiewa i oczy mi wychodzą z głowy. Wypełnia mnie a nie chcę, by coś we mnie pękło i smrodek wypuściło. Mira Suchodolska w artykule/ felietoniku pt. „Nauczyciele: czy jest grupa bardziej chciwa niż oni” zauważa, że wrzesień jest okresem dramatycznych wydatków, jakie ponoszą rodzice wysyłający dzieci do szkoły. Podręczniki, trampki, komitety, to wydatki, które słusznie pani redaktor wymienia. Niestety, droga pani, pani redaktor gazety, ja nic na to nie poradzę jako nauczyciel. Powiem więcej, uważam, że bez książek i mnie byłoby łatwiej.

Następnie pani redaktor pism papierowych i cyfrowych dokłada ciężką cegłę w postaci zarzutu dotyczącego organizacji wycieczek. Sugeruje, że nauczyciele mają zysk z organizowanych obozów itp. Powołuje się przy tym na „osoby znające branżę”.  Podobnie ma być ze zdjęciami zrobionymi przez znajomego dziennikarza czy podręcznikami. Brzmi całkiem wiarygodnie, ale jeszcze się nie spotkałem z takimi propozycjami. Wydaje mi się, że jednak nauczycieli omija szansa uczestniczenia w ogólnym kombinowaniu. Na podręczniku zarabia księgarnia, przedstawiciel handlowy i sam wydawca. Belfer ma obowiązek dopilnować, by książki były przez uczniów wykorzystywane.

Na koniec pani redaktor wbija szpile do samego łebka. Zauważa mianowicie pani walcząca z kartą nauczyciela, że nauczyciele to chyba najbardziej chciwa grupa zawodowa, ponieważ nie chce zgodzić się na likwidację Karty Nauczyciela ponoć zapewniającą liczne przywileje. Chciałbym przede wszystkim usłyszeć, jakie to mam przywileje gwarantowane przez ową kartę? Jakie to przywileje przyczyniają się do zamykania szkół, jak sugeruje pani o zawsze czystych rękach i nieskazitelnym morale?

„Coraz więcej nauczycieli szlifuje bruk, bo nie ma dla nich miejsc pracy. Mimo tego karty bronią  niczym niepodległości i nie chcą iść na żadne kompromisy.” Otóż nie znam nauczyciela, który broni karty. Znam tylko takich, którzy pracują, wykonują, co do nich należy. I zawsze płacili podatki w całości.

Skoro w budżecie nie ma pieniędzy na nic, warto szukać oszczędności. Pamiętam wywiad przeprowadzany przez często zarozumiałego Tomasza Lisa, który przeciąga zadanie pytania do granic wytrzymałości widza, by uchodzić za delikatnego, pamiętam wywiad przeprowadzony przez niego z premierem Donaldem Tuskiem. Rozmowa dotyczyła kryzysu właśnie. I ten zarozumiały jegomość bezczelnie zaczął wymieniać nauczycieli, jako tych dostających podwyżki. Proszę uwierzyć, że podwyżki nauczycieli nijak się mają do zarobków Lisa w publicznej telewizji, która przypisuje sobie misyjny charakter. Na szczęście trzeźwo myślący, przynajmniej w tamtym momencie, premier odpowiedział dziennikarzowi, że warto zacząć od niego. Dziennikarz bowiem płacą o połowę niższe podatki, ponieważ obejmuje ich coś takiego jak – 50% kosztów uzyskania przychodu.

Jeżeli pani Mira Suchodolska zarzuca przywileje nauczycielom, niech podejmie temat płacenia podatków przez dziennikarzy.

A na Kartę Nauczyciela znaleziono już sposób wykorzystywany w gminach. Zmusza się szkołę, żeby działała pod szyldem stowarzyszenia. Wówczas nauczycielka zarabia najniższą krajową. Jest pani zadowolona?
Jeżeli i tego mało, to powiem, że w końcu przyjdzie taki rząd, który zmusi nauczycieli do niewolniczej pracy za darmo. A po kilku latach w ogóle zamknie szkoły i już nie będzie tych gimbusów, nauczycieli, uczniów, woźnego, w ogóle nic nie będzie.

Tylko koty będą się snuły po ruinach.

A dziennikarze będą pisać, że zjadają resztki po nauczycielach i nie płacą za to podatków?

A może już dziennikarze nie maja przywilejów podatkowych? Trzeba sprawdzić.

http://www.press.pl/newsy/prasa/pokaz/39378,Rzadowe-propozycje-podatkowe-uderzaja-w-dziennikarzy


3 komentarze:

  1. "Jeżeli i tego mało, to powiem, że w końcu przyjdzie taki rząd, który zmusi nauczycieli do niewolniczej pracy za darmo. A po kilku latach w ogóle zamknie szkoły i już nie będzie tych gimbusów, nauczycieli, uczniów, woźnego, w ogóle nic nie będzie.

    Tylko koty będą się snuły po ruinach."


    Najgorsze jest to, że nawet wtedy niektórzy nie pójdą po rozum do głowy.
    Stare powiedzenie mówi, że głupim narodem łatwiej jest rządzić ;)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. moi znajomi z Niemiec (nauczyciele) dostają 3000 euro pensji. Oczywiście to bogaty kraj i ich stać. Ja bym chiał dostawać 3 tyś. zł na łapę. Wg dosniesień medialnych często zarabiamy dużo więcej, no ale żeby nie było, że ciągle mi mało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak w każdym zawodzie tak i tu lenistwo sie wpier..la. Ten zawód niczym sie nie różni od innych, tyle że wyczerpuje, stać przed ludźmi, trzymac ich w ryzach. Można miec powołanie, ale nie ma się niewyczerpywalnej energii. Co wtedy, gdy nauczyciel zwariuje, zrobi sie nerwowy? He, a tak w ogóle to chyba nie o nich tu chodzi, tylko o kłamstwa w mediach, o nagonke na nich. Że niby nauczyciele sa winni długom w gminach. A Policjanci i lekarze? Ale nie można tak ciągle palcami pokazywać. Jak dzieciak ma szanować nauczyciela i szkołe, kiedy mówi się, że są pazerni?

    OdpowiedzUsuń