sobota, 29 września 2012

Jesteś bogiem

Film o Magiku obejrzałem z otwartą szczęką. To sztuka zrobić ciekawy film na temat rapera, który młodo zmarł. Nie była to śmierć podobna do tajemniczych, a przynajmniej owianych legendą śmierci Jima Morrisona czy Bruce'a Lee, by odejść na chwilę od muzyki. Magik nie podbił świata, nie wniósł spektakularnych nowości do muzyki. Urodził się w bloku, tu dorastał jako człowiek i artysta, i w bloku zmarł. Tyle. A jednak twórcom filmu udało się uczynić tę biografię ciekawą historią. Z pewnością pomogło przymrużenie oka na fakty, jak choćby to na co zwraca uwagę AbradAb w wywiadzie dla Gazety.pl, że członków Paktofoniki Rahima i Fokusa poznał Magik w innym czasie. 

Film oddaje klimat lat dziewięćdziesiątych. Chociażby telewizor w tle nadający głupie teleturnieje świetnie kontrastujące z tym, o co chodziło młodym artystom pochłoniętym zmaganiami ze swoimi ambicjami, poczuciem bezsensu i wyobcowaniem.

Dużo muzyki. Niewiele wariacji montażowych, film nie sprawia wrażenia teledysku, czego się obawiałem. Kamera nie wygłupia się, nie fruwa tu i tam. Zamiast tego uważnie przygląda się emocjom oddawanym przez aktorów: Marcinowi Kowalczykowi, który przekonuje w roli Magika, Tomaszowi Schuchardtowi - Fokusowi, Dawidowi Ogrodnikowi - Rahimowi. No, nikt nie zapomni Gustawa granego przez Arkadiusza Jakubika.
Dobrze znowu obejrzeć film, w którym pokazują się nowe twarze. Niech odejdą w zapomnienie lata dziewięćdziesiąte, kiedy to w każdym filmie grali ci sami. Ech. 

Kaliber 44, Paktofonika to z pewnością formacje, które wpisały się w historię nie tylko hip-hopu, ale w ogóle muzyki w Polsce. Film nada tym składom rozgłosu wśród tych, którzy mogliby o nich zapomnieć. Doczekaliśmy się kolejnej legendy w postaci Magika, sugestywnie sfilmowanej. Kolejnej, to nie znaczy, że jest ich dużo. 

Film do polecenia nie tyko dla fanów Paktofoniki, bo im nie trzeba tego polecać, mają swoją opinię już pewnie dawno.
Polecam np. nauczycielom i rodzicom, którzy najczęściej są wyautowani z życia i problemów omawianych przez raperów, ale i w ogóle z życia młodych ludzi, których problemy urastają do rozmiarów nie do ogarnięcia czasem. Ten film pokazuje, że życie dotyka nie tylko ludzi pracujących, rodziców. Pokazuje, że normalne społeczeństwo niewiele ma do zaoferowania wrażliwym ludziom, bo co takiego? Szkoła ślusarska, sprzedawanie w sklepie z farbami? Komuś kto jest odporny na tresurę, to nie wystarczy.

Ciekawe ile, na jaki czas starczy filmu, by legendę utrzymać na powierzchni.


4 komentarze:

  1. Całkowicie nie zgadzam się z pierwszym akapitem. Chyba zasugerowałeś się tytułem i odniosłeś go do głównego bohatera. Tytuł może być wielowymiarowy, a film był o PFK i tyle. A i z tym podbijaniem świata, też bym się zastanowił. Myślę, że mylisz wkład w rozwój muzyki z produktem pobocznym, czyli sławą, w dodatku światową. Nie znasz się, przyznaj.A śmierć byłaby jak mówisz "owiana legendą" gdyby to rzeczywiście był film o Magiku, indywidualne studium przypadku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie miałem na myśli, PFK nie był zespołem sławnym na świecie, to nasza legenda, mimo to wyszła historia niezwykle wciągająca.
    Film świetny. I o zespole, i o jego członkach, o ludziach. Ty się nie znasz, hehehe. Przyznaj.
    "Owiana legendą", miałem tu kurwa na myśli spekulacje, nie trzeba tego dodawać. W przypadku tego muzyka spekulacji nie ma, nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz ( w profilu) że jesteś autorem dwóch książek z wierszami, no muszę je poczytać, bo nie rozumiem co Ty do mnie mówisz. Piszesz coś innego, a potem mówisz, że masz na myśli co innego. Nie wiem jak przebiega ten proces, ale efekt jest mało przekonywujący. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjaśniam:
    bo widzisz, ja mówię o filmie. Bo ja go widziałem. Postać Magika jest tu wyraźnie eksponowana, dlatego, mimo że jest to film również o całym zespole,a nawet o tamtych czasach uprawnione jest powiedzieć, że HISTORIA MAGIKA mi się spodobała, jako obraz filmowy. I, powtarzam, post dotyczy filmu, nie muzyki. Ty zaś włazisz na moje podwórko i strugasz mądrale. Obejrzyj film, bo nie zgadzasz się z oczywistościami. Mało tego jeszcze mnie próbujesz obrazić lekko. Niedobrze się dzieje, źle robisz. Ja nie założyłem bloga, by komuś dokopać, piszę o rzeczach, które znalazły u mnie uznanie z różnych powodów, profesora nie udaję. Dlatego bądź grzeczniejszy, kiedy do mnie wchodzisz.
    Powrócę do śmierci "owianej legendą". Każdy kto czyta Twój pierwszy komentarz mówi, i słusznie, że nie zrozumiałeś prostego komunikatu. "Owiana legendą" dotyczyła wspomnianego Morrisona i Lee, nie zaś Magika. A ty, cytuję: "A śmierć byłaby jak mówisz "owiana legendą" gdyby to rzeczywiście był film o Magiku, indywidualne studium przypadku". Nie kumasz, dlatego myślisz, że coś nabroiłem w logice.

    OdpowiedzUsuń