wtorek, 11 marca 2014

Wiesław Niesiobędzki "Epitalamium" - wiersze znad jezioraka.

W naszym regionie życie literackie zdechło na dobre. Nie wiem czy kiedykolwiek istniało. To, o czym wspomina sam Wiesław Niesiobędzki, że gościł nad Jeziorakiem Edwarda Stachurę nie musi o niczym świadczyć. Znam jednak podania ludowe o tym, że w Iławie odbywały się spotkania autorskie z pisarzem Stachurą.

W Suszu sam raz jeden zorganizowałem, zaprosiłem redakcję olsztyńskiego Portretu do Suskiego Ośrodka Kultury, ale to było w roku 2000. Trzy lata później w suskim gimnazjum gościł poeta Krzysztof Kowalewski, również na moje zaproszenie. To jednak incydentalne wieczory autorskie niewiele wnoszące do życia społeczności.

Bywa, być może, że od czasu do czasu jeden z ludowych, lokalnych poetów odczyta coś swojego w zaprzyjaźnionym domu kultury lub w bibliotece, ale to również niczego nie wnosi do życia literackiego. 
Tymczasem w Iławie mieszka nadal Wiesław Niesiobędzki, lokalny wieszcz, który w 2012 roku postanowił kolejny raz wysłać do czytelników kwiatki swoich wierszy. Tom wierszy zatytułowany EPITALAMIUM rozpoczynają słowa Goethego o tym, że nasze myśli ciągle coś kombinują. To swoiste zaproszenie do zabawy z myślami poety. Pierwszy wiersz to wersy:

"Poeta wtedy pisze wiersz
gdy pustka w nim zadźwięczy"

Zgodzę się, że brzmi to groźnie, w końcu nie chciałbym obcować z pustką poety. Po chwili okazuje się, że to, co poeta ma do wyjawienia nie ma nic wspólnego z wierszami. Robi się tajemniczo i niepewnie. 

Drugim wierszem Wiesław Niesiobędzki nie zadziwia, właściwie ugruntowuje się moje przekonanie, że książka będzie obfitowała w tkliwe frazy o urokach Jezioraka, trzcin, krzaków.

A jednak...

Jednak pojawiają się również wiersze prawdziwsze, choćby "Gnoza". Nie skąpi autor i tu swojej nieco sztucznej frazy, nazbyt teatralnej, jak na mój gust:

"To sny są
ta cicha obrazów mowa"

i zaraz potem, jakby dla kontrastu, składnia się odpompowuje

"pamięć czasu gdy człowiek 
był całkiem obcy na Ziemi."

Wiesław Niesiobędzki po zrzuceniu sztywnego gorsetu iławskiej przyrodu (pięknej jak zawsze) staje się ciekawym poetą. To liryka człowieka stojącego już po stronie jednak niepewności. Na szczęście nie zarzuca nas pytaniami. Poeta w ogóle wydaje się być zmęczony słowem. To dobrze. Bo nie lubimy poetów marudzących, użalających się nad sobą lub nadmiernie epatujących swoją złością na aktualną politykę. 

To bezpośrednia liryka, która nie nudzi. I chociaż nie przypominają te wiersze współczesnej poezji ze stajni Biura Literackiego czy poznańskiej biblioteki, to stanowią ciekawe źródło wiedzy na temat naszego życia wewnętrznego tłukącego się pod "dogasającą podniebnością", gdzie "łasi się do świtu światło urodzajne i jezioro do słońca".

Co prawda przyroda jest w tej książce dużą inspiracją, ale dzięki niej właśnie Niesiobędzki dużo mówi o ludziach żyjących na naszym terenie. Ciągła niepewność, ciężki start w cokolwiek, jakaś fantazyjna lekkość w dźwiganiu ciężkiej codzienności. Wody Jezioraka stanowią również pewną ucieczkę do miejsca, w którym nic nie trzeba. Czytając wiersze z tomu EPITALAMIUM uśmiechałem się na myśl, jak często tracę bez wielkiego żalu coś, na co ciężko pracowałem. 


Dziedzictwo

Młodzieńcze
zajrzy ci kiedyś w oczy
mężczyzna taki jak ty
jakiej wtedy
nie złamiesz przysięgi
jakiej nie zapomnisz
miłości

Młodzieńcze
chociaż dziwisz się się
coraz bardziej
że kiedyś byłeś
taki naiwny
świat jest zawsze
taki jak ty
taki sam
i identyczny


Wiesław Niesiobędzki, "Epitalamium" Wydawca: Kowalski Pro-Media, Katowice 2012


1 komentarz:

  1. "Życie literackie" zdycha w wielu miejscach równocześnie. Kultura traktowana jako kolejna tabelka w opasłych urzędniczych dokumentach typu "strategia kultury" nie znajduje także zrozumienia u przeciętnego mieszkańca. Nikt w tym kraju nie rozumie, że kulturę tworzą ludzie sami nią zainteresowani. A nie biurokratyczni urzędnicy, członkowie lokalnych struktur partyjnych powołani na kierownicze stanowiska w instytucjach kultury.

    OdpowiedzUsuń