poniedziałek, 24 marca 2014

Rafał Mieczysłavsky, "Rzucone na światło". Śpiewka do.



"W wierszach Rafała Mieczysłavsky`ego odbijają się obawy jednostki osamotnionej w zatomizowanym społeczeństwie zglobalizowanego świata, której życie, za sprawą wszechobecnej wirtualności, toczy się głównie przez obecność w sieci, a za jej pośrednictwem ulega także spłaszczeniu. Świadomy tego autor szuka więc azylu w echach przeszłości, w dawnych zaklęciach filozofii, religii i oczywiście w dawnej poezji. Z tego powodu przywołuje klasycznych patronów, przede wszystkim amerykańskich beatników z Ginsbergiem na czele, twórcę protestsongów Boba Dylana, a także Whitmana i Owidiusza. Wynikająca z tego wielostylowość, która niekiedy mogłaby uchodzić za akt stylizacji, jest tak naprawdę próbą uchwycenia rzeczywistości w różne rejestry i echa poezji. Rafał Mieczysłavsky świadomie bowiem określa miejsce dla swych wierszy w tradycji i współczesności, ujawniając wyrazistą intertekstualną orientację."


Tyle o poezji Mieczysłavsky'ego wydawca. Piotr Michałowski - autor posłowia z jeszcze większą pasją wydobywa z siebie zaklęcia na temat tomu wierszy. Np. "Poezja rodzi się z napięć między intersubiektywną prawdą a niewyrażalnością". To wszystko nie prawda. Po pierwsze poezja rodzi się z nikąd. A nikąd pochodzi z poezji, szczególnie poezji posłowia. Poza tym w wierszach Mieczysłavsky'ego odbijają sie nie "obawy jednostki osamotnionej w zatomizowanym świecie" a raczej obawy słowa o przyszłość poetycką Mieczysłavsky'ego.



Wiersze z tomu "Rzucone na światło" to szczere wyznania trzydziestolatka, który nabiera dystansu, żegna sie z dawnym swoim światem. Być może wyraża to najdobitniej w wierszu "Farewell America, Farewell". Poeta liczy na podbicie efektu pożegnania z Ameryką stosując w tytule język angielski. Nie przekonują mnie takie zabiegi, ale niech będzie wolność artysty najważniejsza. Szkoda tylko, że czytając ten wiersz w dupie mam czy autor rzeczywiście się żegna, czy tylko gestykuluje. Szkoda, że większość wierszy, mimo iż wyraźnie deklaratywnych, nie wzbudzją poczucia, że naprawdę musiały powstać. Przekonuję się natomiast jak trudno jest wierszem przekonać, wierszem do siebie, wierszem do wiersza, wierszem do stawianej przez niego tezy. Nie wystarczy bowiem stawiać słów np.



"W wielkich miastach

jesteśmy dziećmi czasu (...)



W wielkich miastach

jesteśmy marzycielami dłoni (...)



To niewiele znaczące zaklęcia. Mieczysłavsky ma jednak szczególną wrażliwość pozwaljacą na świetne puentowanie wiersza wcześniej składającego się z niepotrzebnych pomruków, ryzykownych zwiąków składniowych. O tu, na koniec wiersza już cytowanego:



"W wielkich miastach jesteśmy niewidomi.

Cicho wchłaniamy partyturę muzyki pokoleń.

Wybudzamy się niezauważeni.

Przeglądamy się w szybie

odjeżdżajacego czasu."



Nie nazwałbym tego czułostkowością, mimo że w szyba odjeżdżającego czasu może nastrajać melancholijnie. W każdym razie nie jest to kontrukcja wydumana do śmieszności.



I tak radzi sobie ze słowem Mieczysłavski w wielu wierszach. Okazuje się do zniesienia, kiedy przestaje sie starać za wszelką cenę. Powtórzę raz jeszcze: wszystko co napisał autor posłowia to kreacja raczej autora posłowia. Wiersze Mieczysłavsky'ego dalekie są od wywoływania rewolucji, dotykania w sposób oczywisty i zamierzony tematyki mocowania sie jednostki ze zglobalizowanym światem, czy uwikłania w sieć internetu, telefonii komórkowej. Dziś już po prostu nie da się pominąć tych rekwizytów pisząc o codzienności. Poezja Mieczysłavsky'ego jest poezją "śpiewki do" , nawet banału, który w piórze poety urasta do doznań niecodziennych, bo na tym polega kreacja.



Wybiorę wiersz charakterystyczny dla tego autora. Jeden z tych, które uciekają od konkretu, podnoszą uniwersalne tematy nie podlegające dyskusji i doraźnej ocenie. Jednocześnie nieidentyfikujące się z nikim i niczym, sam autor również woli w nich nie w pierwszej osobie mówić a mieć przy sobie kogoś, z kimś iść prze pustynię.



***



dotykamy się po brzegach światła

jak po kącikach ust



owinięta szalem horyzontu

stukasz o popołudnie



z oczu ulepić jednakowy firmament

do wszystkich płuc jednakowe powietrze









Rafał Mieczysłavsky, "Rzucone na światło", Wydawnictwo Forma, Szczeci, Bezrzecze 2009



5 komentarzy:

  1. Posłowia są wybitniejsze od samych wierszy

    OdpowiedzUsuń
  2. to co to za wiersze?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wydaje mi się, by ten wiersz był charakterystyczny dla niego

    OdpowiedzUsuń
  4. Panowie/Panie, podpisujcie się pod komentarzami. To wygląda jakbym sam je wpisywał, psia mać.

    OdpowiedzUsuń
  5. "W prawym gornym rogu szuflady
    poezja pachnaca rzecznym mulem
    splatana w korzeniach Grote Kerk"
    Taka to poezja... kompletnie sie na tym nie znam,tylko powtarzam jak papuga czy malpa w roli Rumuna.
    4.04 premiera "Nagich i martwych" po holendersku w Hadze. Trzymaj kciuki.

    OdpowiedzUsuń