Przygotowania do Euro 2012 miałem w żołądku, jelitach. Tych jelitach. Przez dwa dni. Koparki, asfalt płynny, schody grożące zawaleniem – wirus. Tyle się mówi ostatnio o nowym szczepie bakterii coli! I nagle buch, nagle bach, bęc.
„nasza estetyka opiera się na kale
a sprzedaż bezpośrednia na solidnej chemii”
(archeology)
Nie potrafię oddać nudy. Siedzenia w domu. Potrzebowałem do pracy, do ludzi. Stłumić, zgasić, odebrać tlen myślom, rozsądkowi, który budzi się w człowieku, kiedy nie ma do czynienia z systemem (obojętnie jakim – oświaty również). Nagle okazuje się, że przez wiele miesięcy ktoś mi nieznany od kogo jednak zależę jechał po mnie jak po łysej kobyle. Wciskał mi kit, który to szit łykałem bez popitki. Przekazywałem go dalej, często w sposób nachalny, tak jak mnie się go sprzedaje. Gdybym się jednak w porę spostrzegł i zwrócił wszystkim uwagę, że źle czynią, że to nie tak, musiałbym się liczyć z przyjściem do mnie urzędnika o nazwisku ZŁA OPINIA. Zła Opinia zanotowałaby, że nie pojąłem zasad kultury osobistej i mam bardzo poluźnioną gumkę, że niby nie rozumiem się na relacjach między ludźmi.
„kultura to wypadek przy pracy”
Żołądek pracował jak betoniarka. Oddawał zaprawę z uporem maniaka, chociaż nikomu ona nie była potrzebna. Wołałem po lekarzy w lęku przed nimi, chciałem do szpitala bojąc się jego zarazków, brudnych ścian, leniwych pielęgniarek, oszukanych lekarzy, zniechęconych lekarzy, zmęczonych lekarzy, pazernych lekarzy, no lekarze są różni, różne mają problemy. Ważne, że się bałem. Na lęku stoi świat.
„musisz się zawsze urzędu bać
co jest urzędem w rzeczywistym świecie
obawiać się choroby wliczać pobyt w szpitalu
w swój plan na najbliższe dni musisz się stawiać
w określonym dniu w określonym mieście
złożyć podpis bać się państw i ich przepisów
których nieznajomość ma ci szkodzić ma zabić (…)”
(zabawa)
„masz oblicza lęku i obliczaj swój lęk”
(ragga)
Leżąc i piszcząc z bólu, myślałem jak łatwo można mnie wrobić w jakieś gówno i wylać na śmietnik. Pozbawiony czci nie będę miał wstępu do żadnego fryzjera w mieście. W barze będą we mnie rzucać kuflami. Wyobrażam sobie, że jestem inny niż jestem i w pracy nie dają mi żyć. Młodzież pluje mi w twarz przekleństwa i inwektywy. I wtedy ja otwieram gębę i stawiam słowo „skurwysyn” za te kilka lat szczania mi do gęby. Co się wtedy ze mną stanie?
Wyobrażam sobie, że idę z tym żołądkiem w plecaku do lekarza. Rzucam mu go na biurko i stawiam słowa: „Miało być kurwa dobrze! A co jest? Widzisz pan jak się żołądek trzęsie, jaki jest zielony? I wyciągam mu z siatki jelita: Popatrz pan coś narobił! Dziurawe i śmierdzi jak z pachy starej pielęgniary. Co on mi na to? Jak podskoczy, to opiszę go do gazety, na forum, na portal, na drzewo, na mur.
„prawo umiera i umiera państwo
umiera prasa i cały inwentarz pojęć”
(prawo)
Co nam pozostaje? Jak się nie pozabijać? Z kim chodzić do kina, komu mówić prawdę? Czy sport to zdrowie, czy mięso szkodzi? Dlaczego kablówka zamienia programy. Dlaczego niektórzy nie lubią koloru białego?
„musisz być wewnętrznie wolny i nieograniczony miej wentyl i wiej
Z jego powietrzem niech będzie tam słońce które grzeje i muzyka co kołysze
musisz mieć właśnie to (…)
ty jesteś medium swojej prawdy która nie szuka definicji i która nie błysz-
czy bo prawdziwy diament jest w ziemi a błysk to okup krwi Babilon bilon
jego prawo i lewo (…)”
(szpitale)
Do książki z wierszami Szczepana Kopyta zatytułowanej „Buch” załączona jest płyta z muzyką Kopyta i Piotra Kowalskiego. Niektóre wiersze z książki są śpiewane na tej płycie.
Cycaty, przepraszam, cytaty pochodzą z tomu „Buch”.
Szczepan Kopyt, „Buch”, WBPiCAK, Poznań 2011
„nasza estetyka opiera się na kale
a sprzedaż bezpośrednia na solidnej chemii”
(archeology)
Nie potrafię oddać nudy. Siedzenia w domu. Potrzebowałem do pracy, do ludzi. Stłumić, zgasić, odebrać tlen myślom, rozsądkowi, który budzi się w człowieku, kiedy nie ma do czynienia z systemem (obojętnie jakim – oświaty również). Nagle okazuje się, że przez wiele miesięcy ktoś mi nieznany od kogo jednak zależę jechał po mnie jak po łysej kobyle. Wciskał mi kit, który to szit łykałem bez popitki. Przekazywałem go dalej, często w sposób nachalny, tak jak mnie się go sprzedaje. Gdybym się jednak w porę spostrzegł i zwrócił wszystkim uwagę, że źle czynią, że to nie tak, musiałbym się liczyć z przyjściem do mnie urzędnika o nazwisku ZŁA OPINIA. Zła Opinia zanotowałaby, że nie pojąłem zasad kultury osobistej i mam bardzo poluźnioną gumkę, że niby nie rozumiem się na relacjach między ludźmi.
„kultura to wypadek przy pracy”
Żołądek pracował jak betoniarka. Oddawał zaprawę z uporem maniaka, chociaż nikomu ona nie była potrzebna. Wołałem po lekarzy w lęku przed nimi, chciałem do szpitala bojąc się jego zarazków, brudnych ścian, leniwych pielęgniarek, oszukanych lekarzy, zniechęconych lekarzy, zmęczonych lekarzy, pazernych lekarzy, no lekarze są różni, różne mają problemy. Ważne, że się bałem. Na lęku stoi świat.
„musisz się zawsze urzędu bać
co jest urzędem w rzeczywistym świecie
obawiać się choroby wliczać pobyt w szpitalu
w swój plan na najbliższe dni musisz się stawiać
w określonym dniu w określonym mieście
złożyć podpis bać się państw i ich przepisów
których nieznajomość ma ci szkodzić ma zabić (…)”
(zabawa)
„masz oblicza lęku i obliczaj swój lęk”
(ragga)
Leżąc i piszcząc z bólu, myślałem jak łatwo można mnie wrobić w jakieś gówno i wylać na śmietnik. Pozbawiony czci nie będę miał wstępu do żadnego fryzjera w mieście. W barze będą we mnie rzucać kuflami. Wyobrażam sobie, że jestem inny niż jestem i w pracy nie dają mi żyć. Młodzież pluje mi w twarz przekleństwa i inwektywy. I wtedy ja otwieram gębę i stawiam słowo „skurwysyn” za te kilka lat szczania mi do gęby. Co się wtedy ze mną stanie?
Wyobrażam sobie, że idę z tym żołądkiem w plecaku do lekarza. Rzucam mu go na biurko i stawiam słowa: „Miało być kurwa dobrze! A co jest? Widzisz pan jak się żołądek trzęsie, jaki jest zielony? I wyciągam mu z siatki jelita: Popatrz pan coś narobił! Dziurawe i śmierdzi jak z pachy starej pielęgniary. Co on mi na to? Jak podskoczy, to opiszę go do gazety, na forum, na portal, na drzewo, na mur.
„prawo umiera i umiera państwo
umiera prasa i cały inwentarz pojęć”
(prawo)
Co nam pozostaje? Jak się nie pozabijać? Z kim chodzić do kina, komu mówić prawdę? Czy sport to zdrowie, czy mięso szkodzi? Dlaczego kablówka zamienia programy. Dlaczego niektórzy nie lubią koloru białego?
„musisz być wewnętrznie wolny i nieograniczony miej wentyl i wiej
Z jego powietrzem niech będzie tam słońce które grzeje i muzyka co kołysze
musisz mieć właśnie to (…)
ty jesteś medium swojej prawdy która nie szuka definicji i która nie błysz-
czy bo prawdziwy diament jest w ziemi a błysk to okup krwi Babilon bilon
jego prawo i lewo (…)”
(szpitale)
Do książki z wierszami Szczepana Kopyta zatytułowanej „Buch” załączona jest płyta z muzyką Kopyta i Piotra Kowalskiego. Niektóre wiersze z książki są śpiewane na tej płycie.
Cycaty, przepraszam, cytaty pochodzą z tomu „Buch”.
Szczepan Kopyt, „Buch”, WBPiCAK, Poznań 2011
przeciętny ten Kopyt, to już wole Górę, lepszy jest
OdpowiedzUsuńja też wolałem Kopyta w pierwszej "dwuksiążce". Ale lepszy? No kwestia gustu. Lepsza to jest półlitrówka od ćwiartki, bo większa.
OdpowiedzUsuńNo kwestia gustu. Dla mnie to Góra jest przeciętny, a Kopyt... słaby.
OdpowiedzUsuńW ogóle jakoś do dupy teraz... Jeszcze w tym roku nie przeczytałem tomiku, który uznałbym za naprawdę dobry. Same rozczarowania, nawet Kobierski i Pasewicz.
OdpowiedzUsuńMoże to znudzenie czytaniem? Ja na nic nie liczę. Na pewno nie na to, że przeczytam jakieś kosmiczne odkrycie. Np. Kira Pietrek mi się podobała, no dobrze było poczytać, takie tempo. Ale ta nominecja mnie zaskoczyła. Czego to kwestia? Gustu?
OdpowiedzUsuńA dlaczego Kopyt jest słaby? Mnie jedynie ta wręcz atypaństwowość, antysystemowość w wierszach nie przekonuje. Bo to temat chwytliqy, może zbyt łatwy. Nadal czuję ducha punk rocka, ale w wierszach to wychodzi ... chociaż nie wiem czy komuś wyszłoby lepiej.
A Góra dlaczego przeciętny?
Nie pytam dlatego, że chcę bronić tych gości, w dupie to mam, w końcu na oczy ich nawet nie widziałem, ale chciałbym wiedzieć dlaczego mówi się, że ten słaby, ten dobry... takie tam.
To jak, dlaczego?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKwestia gustu. Ja też to podkreśliłem już po raz drugi.
OdpowiedzUsuńNie sądzę bym był znudzony czytaniem, gdyż np. "Wiersze" Świetlickiego dają mi teraz dużo radości. Wróciłem po roku do "Sztucznego oddychania" Krynickiego i wciąż mnie to rusza itd.
A czemu Kopyt słaby? Najprościej, bo mi się nie podoba :D. A tak poważnie to zdania nie brzmią, nic ciekawego w nich się nie dzieje, co sprawia że się nudzę przy lekturze. Nie liczy się żadna "antypaństwowość", czy "antysystemowość", dla mnie najważniejsze jest brzemienie i metaforyka.
W "Pokoju widzeń" dzieje się dużo więcej, ale problem leży w ilości wierzy. Książka jest nierówna. Na mój gust (wszystko tym mierzę) powinno się uszczuplić ten wybór o conajmniej jedną trzecią.
A na kosmiczne odkrycie też nie liczę.
OdpowiedzUsuńAle że Kobierski napisał "Lacrimosę", a Pasewicz "Dolną Wildę" to liczę na trzymanie się poprzeczki. Aczkolwiek zarówno do "Drugiego ja", jak i "Pałacyku..." przekonałem się w końcu. Choć miłości nie ma.
Z Kopytem prawda. Jak już tu napisano, w pierwszej książce, więcej się działo. On idzie teraz w inną stronę językowo. Ale i "Buch" nie jest ostatnią książką. Na szczęście w zamieszczonej tu recenzji-refleksji autor właściwie nic nie mówi o jakości książki. Raczej w ogóle nie pisze o książce. Rozumiem, że wolał pominąć ten nie obowiązek.
OdpowiedzUsuńPS. Boże. Ja napisałem "Sztuczne oddychanie" Krynickiego zamiast "Organizm zbiorowy". Sorry.
OdpowiedzUsuń(biedny Krynicki; zawsze w cieniu Barańczaka)