Opowieść o Tamarze Mortus z 2013 roku autorstwa Patrycji
Pustkowiak dla przypomnienia w piwnicy się ponownie otwiera. Bez cienia
wątpliwości godna polecenia opowieść o samotności i zagubieniu singielki. Przy
czym określenie „singielka” raczej miękko się kojarzy z nauczycielką samotność
zajadającą tabliczką czekolady. Tamara nie jest nauczycielką. Codzienne
upajanie się alkoholem i wciąganie koki (amfa słaba jej zdaniem, niepoważna,
nie dla dziewczyn z wielkiego miasta) plus bezrobocie stawia ją w pozycji
zacnie antyspołecznej. Nie skojarzyłem podczas czytania z Ch. Bukowskim, pewnie
dlatego, że język Patrycji Pustkowiak jest po kobiecemu ujmujący, nie zaś
drażliwy. Oczywiście bywa, że autorka się droczy z czytelnikiem trzymając go w
kagańcu współczesnej telewizyjnej, i nie tylko, popkultury, przypominając się
odwołaniami do tytułów piosenek, programów itd.
Książka ta to udany zamach na dobre samopoczucie pracowników
korporacji, delikwentów lubujących się we wciąganiu kreseczek i zapijaniu ich
wodospadem wódy. Tak żyje Tamara i jej znajomi. Autorka jednak celnie ich opisując,
pokazuje jak puste i bezcelowe prowadzą życie owe nocne zwierzęta. Uczucia
udawane, zabawa udawana, miłość udawana, dziewczyna udawana, nawet poczucie
osamotnienia jakby udawane. Braterstwo udawane, ostra jazda udawana. Życie to
picie, żarcie i wydalanie. Chwila spania w swojej norze i kreska. Pożyjcie tak chwilę a przekonacie się, że nie wszystko jest poezja.
Tamara żyje we współczesnym mieście ze wszystkimi jego
atrybutami łącznie z nowomową, na którą się zżyma a według której mąż to
partner. Niejednokrotnie zauważa wraz z koleżanką, że mężczyźni dzisiejsi są
nudni i nie mają nic do zaoferowania prócz wygolonych miejsc intymnych, co
boleśnie zgodne jest z nowymi trendami. Chłopcy w ogóle bardziej zainteresowani
są trendami niż kobietami. Toteż Tamara seks ma sama z sobą przed monitorem
komputera.
Tamara być może przyjechała do Warszawy z jakiegoś Susza.
Pełna wysokich aspiracji, z marzeniami o wygodnym życiu na stanowisku zjechała
w alkoholizm. Przeszła przez jogę, runy anielskie, zieloną herbatę i wszystko
inne, co w TV widnieje jako atrakcja dla ludzi sukcesu. Skończyła jako
trzydziestoletnia alkoholiczka i ćpunka masturbująca się przy pornosie. Trudno odnaleźć podobny obraz kobiety we współczesnej polskiej literaturze. Patrycja Pustkowiak uderzyła mocno w dawno nie drgającą strunę.
Samotna pijaczka, to nie to samo co samotny pijak. Samotny pijak może być
tragicznym pajacem lub wzbudzającym litość u innych kobiet chłopcem
przyjmującym pomocną dłoń w postaci ciepłego łóżka i piersi. Samotna pijaczka
to łatwy łup dla pijanych. Samotna pijaczka budzi się zgwałcona i bez planu na
kolejny dzień.
Bohaterka „Nocnych zwierząt” przeczy wszystkim stereotypom
na temat kobiet. Przypomnę raz jeszcze jej namiętne (chociaż zdaję się, że
tylko dwa razy w tygodniu kilka minut) onanizowanie przed pornosem. Brak
partnera i niechęć wobec takowego posiadania. Brak pracy i staranne upijanie
się z koką na deser. Przesiadywanie w zapomnianych barach i interesy z
dilerami.
Tamara jest zawiedziona wszystkim. Nie spotkało ją w
Warszawie nic, co dałoby jej zadowolenie, szczęście, wolność, nie wiem.
Próbowała wszystkiego i na wszystkim się zawiodła. Być może powinna zostać w
przysłowiowym Suszu, założyć rodzinę i męczyć się w kuchni przy garach. Urodzić
dzieci i chodzić na wywiadówki. Marzenia i aspiracje były silniejsze jednak, a
może brakowało odwagi by zostać u siebie i męczyć się u siebie, to takie słabe
przecież, dalekie od rozwijania się. To jednak już inny temat.
Mam nadzieję, że Patrycja Pustkowiak nie przyzna się do
alkoholizmu, co byłoby boleśnie zgodne z najnowszymi trendami. To pozwoli
cieszyć się literacką kreacją i docenić wyobraźnię autorki i jej zdolności
obserwacyjne, co dla pisarza cenne jest a jakże.
O tej książce nie można zapomnieć!
Patrycja Pustkowiak "Nocne zwierzęta", Wydawnictwo W.A.B. 2013
Czytałam tę książkę i wiem, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. To bardzo ciekawa propozycja, wyróżnia się.
OdpowiedzUsuń