I znowu kolędy w telewizji. Ci artyści wyginający się przy prostych piosenkach, te zdziwaczałe aranżacje kolęd, znowu ta pycha i bezmyślność zgromadzonych na starych miastach. Ta tłoczona w fabrykach plastiku wspólnota wciskająca w formę fotela z Ikei. Te oskarżenia wobec karpia, że dopiero od niedawna, że gówno nie tradycja, to wyjaśnianie sensu dzielenia się opłatkiem. Zaproszeni do telewizji "ojcowie" popisują się wiedzą nieistotną, bo nieistotna jest ta wiedza wobec potrzeby bycia z bliski lub braku takiej potrzeby. Objaśnianie tradycji, obrzędów ma zbliżyć. A obrzydza.
Na szczęście niedługo "Zmiennicy" odcinek 11 i 12. Potem szybki spacer wokół jeziora i do stołu. Do pojawienia się wciągającej ciemności w wilgotnym tunelu.
Sporo w tym prawdy niestety ... w ogóle moim zdaniem wszystko jakoś tak idzie nie w tym kierunku co trzeba ... nawet w kościele w święta kościół świecił pustką ... a za mojego dzieciństwa nie było nawet gdzie stanąć ... aż przykro się robi ... i nasuwają się myśli "czym" tak naprawdę teraz dla "większości" są święta...
OdpowiedzUsuńwydatkiem są
OdpowiedzUsuńA patrzac na idee swiat t.zw.koscielnych z perspektywy Holandii, kraju protestanckiego, kraju, ktory szczyci sie z jednej strony wysoka sekularyzacja, a z drugiej strony, gdzie kazda najdurniejsza nawet organizacja dopina sobie broche chrzescijanskich korzeni, mimo ze - po trzecie - blisko polowa spoleczenstwa to mix innych religii (wlaczajac zasade "hakuna matata" oraz mamone) nie zdziwilbym, gdyby za niedlugo sie okazalo, ze nikt juz nie wie CO sie swietuje, pamiatka czego sa te wszystkie ceremonie, lacznie z niedziela. Ale nikt nie bedzie anulowac dni wolnych i weekendow. Wygoda i lenistwo musza miec swoj czas i miejsce. Kosztem tradycji? A co to tradycja?
OdpowiedzUsuń