sobota, 28 września 2013

Konrad Wojtyła, "Czarny wodewil"

Niedawno odwiedziłem rodzinne strony mojej babci. Chodziłem łąkami, przemierzałem polne drogi i patrząc w niebo, w dalekie kontury powstałe od drzew na horyzoncie myślałem, że 90 lat temu było tu tak samo. Dokładnie ten sam zapach sierpnia, to samo niebo, te dźwięki przyrody: owady, szum wiatru itd.

Próbowałem odszukać pierwszy dom rodzinny stojący nieco dalej od gospodarstwa dzisiejszego i udało się. Można dojść do tego miejsca jeśli zauważymy, że do tej pory przysypany jest rów przy drodze, by można było z niej zjechać do dawnego siedliska. A i w miejscu, gdzie osadzony był dom po dzień dzisiejszy można znaleźć ślady bytowania tam ludzi.

Nie słyszałem o żadnych mrocznych wydarzeniach w rodzinie, nawet wojna nie dokonała wielkich zmian. Nie słyszałem o pogromach żydów, łapankach, nikt nie mówi o startach w ludziach. Tylko historia o dziadku, który zatrzymał się w gospodarstwie uciekając przed Niemcami. Dobrzy ludzie przechowali go a potem oddali mu córkę – moją babcię. Historia, z której nie ukręci się scenariusza na ciekawy film.

Inaczej ma się rzecz ze wspomnieniami, czy może z wewnętrzną podróżą Konrada Wojtyły do czasów przeszłych, chyba swojej rodziny. „Czarny wodewil” to zbiór wierszy poświęconych ludziom żyjącym, jak rozumiem podczas wojny. To rodzina poety.

Konrad Wojtyła napisał przejmujące wiersze na temat traum rodzinnych pochodzących z czasów wojny. Podczas kolejnych spotkań z książką przypominały mi się bezkonkurencyjne „Radości” Grzegorza Kwiatkowskiego. Wojtyła też zdaje się chce podsunąć nam do twarzy podczas obiadu wykopane szczątki ludzkie. Nie ma tu jednak tego minimalizmu, oszczędności odzierającej obraz ze wszystkiego co zmysłowe, prócz zapachu. Wojtyła ma po prostu inny cel. Opowieść ma go zaprowadzić do przeszłości, chce podejrzeć jak to było dawniej. Było groźnie, strasznie, był głód i choroby. No i chce o tym napisać książkę, napisać językiem cierpliwym, stonowanym i konsekwentnym. Brakuje mi w tej książce emocji, ale mi zawsze i wszędzie ich brakuje.
Konrad Wojtyła próbuje być niejednoznaczny – jak w wierszu „VII”, w którym :

„Zobacz, jeszcze tu
Unosi się duch –
Brali ją chętnie i często.
Na języki. Wzdychała – weź mnie.
Poliż. Czarno-białe zdjęcie.”

Tak sobie Wojtyła kombinuje: niby ją brali, gwałcili, ale może jednak tylko plotkowali. Niby sama chciała, ale nie o ciało chodzi. To dobrze się czyta, ale daje możliwość ucieczki od prawdziwego przeżycia strachu, lęku, obrzydzenia podczas czytania tych wierszy. To oczywiście można poczytywać za zaletę tej liryki, w końcu nie każdy chce ubrudzić się w tym do szpiku. Ja lubię nie mieć wyjścia.

Konrad Wojtyła objawia się również jako sprawny rzemieślnik. Dlatego tak łagodnie wchodzą te wiersze do człowieka. Raz mówi w nich sam autor, innym razem babka Ludka(?) – bohaterka książki.

Wielu poetów odnosi się do przeszłości, swojego dzieciństwa i przodków. Konrad Wojtyła zrobił z tego taniec śmierci. To rzadziej się zdarza i pewnie w tym tkwi również siła jego książki. Każdy kto spotkał się już z jego twórczością powinien poznać „Czarny wodewil”, bo to zupełnie inny wymiar Konrada Wojtyły.




Konrad Wojtyła, „Czarny wodewil”, Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2013

czwartek, 26 września 2013

Odchodzi

Olsztyńskie pismo Borussia odchodzi. To zła wiadomość dla, być może nielicznych, ale zawsze jednak czytelników. Szkoda też, że na mapie kulturalne województwa niewiele już zostało. Nie zanosi się również na nadejście świeżej krwi. Ogólny nastrój pozwala wątpić, ze nadejdą ludzie z rozmachem i determinacją do tworzenia pism o tematyce literackiej i kulturalnej. Zastanawiam się nad tym czy w ogóle jest sens uczyć gimnazjalistów języka polskiego, gdzie podczas lekcji mówi się o literaturze, języku i kulturze: Mitologia, Biblia, dzieła plastyczne ...widziałem dziś w oczach niektórych drwinę pt. "I tak cię wykończy ekonomia". Taak, trudno ...

A jeden dorosły powiedział mi: "A co cię tam jakaś Borussia? Miałeś coś z tego, że była?

To nie ekonomia mnie wykończy, ino on.


niedziela, 15 września 2013

Kwartalnik SZAFA nr 48

Dziś nowa SZAFA. W niej nowa kolekcja na nadchodzącą jesień. Zapraszam. Warto zajść i dowiedzieć się jakie nowe trendy próbują przebić do naszych butików.







Wywiad z Tomaszem Ososińskim


środa, 11 września 2013

Jan Krasnowolski, "Afrykańska elektronika"


















Jan Krasnowolski to postać na miarę naszych czasów. Autor trzeciej już książki, tym razem zatytułowanej „Afrykańska elektronika” wyjechał z Krakowa do Anglii i przyznaje w wywiadzie dla magazyn pl, że nie wróci do Polski, do Krakowa, bo na wyspach dopiero jest normalnie ( całość wywiadu: http://www.magazynpl.co.uk/2013/07/afrykanska-elektronika-czy-magia-voodoo.html). Ten miłośnik wyspiarskiego życia, że tak się wyrażę, swoją nową książKę składa z czterech opowiadań, z których większość dzieje się właśnie na wyspach. Wydawca, czyli Ha!art poleca książkę jako pochodzącą z nurtu lad lit, czyli literaturę popularną przeznaczoną głównie dla twardzieli.

Bohaterowie „Afrykańskiej…” to Polacy na emigracji zajmujący się czymkolwiek, aby zarobić. W końcu lepiej jest wykańczać mieszkania albo pracować w fabryce ciastek w Anglii niż być, powiedzmy nauczycielem w Polsce, gdzie i tak ogólny duch narodu nie da człowiekowi żyć spokojnie po pracy. Bohaterowie tych opowiadań to ludzie jakich spotkać można wokół siebie. Nie wyróżnia ich nic. Nie mają przerośniętych ambicji, wyjątkowego pochodzenia. Mają wady i zalety.

Język tych opowiadań też nie zaskakuje wyjątkową erudycją, leksykalnie nie jest ani zbyt brutalny, ani nazbyt dehnelowy. To potoczny język opowiadacza z kolejki miejskiej.

Kolejna cecha wpływająca na to, że książkę ciągle mam przy sobie to fabuła. Fabuła to czysty i prosty a zarazem mocny cios w splot słoneczny. Gdybym miał w sobie więcej determinacji i talentu do pisania pisałbym właśnie takie książki, o takiej fabule. Jak to idzie? Powiedzmy, że nauczyciel kupuje nowy samochód w komisie. Szwagrowie oceniają go pozytywnie, teść wróży rychłe rdzewienie maski, żonie podoba się kolor. Wyruszają na wakacje i podczas podróży okazuje się, że pogański bóg germański położył klątwę na auto. I tu wchodzą ciężkie gitary.

Książkę otwiera opowiadanie, którego akcja zawiązała się w naszym polskim piekiełku składającym się z byłych komuchów, obecnych patriotów, pracy poniżej godności lub braku pracy poniżej godności. Następuje rozpierducha.

Tyle o zaletach książki, którą powinno się mieć, chociażby dlatego, że więzienia, szpitala i emigracji nie powinniśmy się wypierać.

Jedyną wadą książki jest to, że zawiera tylko cztery opowiadania. Trudno doszukiwać się w niej innych niedociągnięć. W końcu jak się używa mózgu, to się wie, że książka została napisana w dużej mierze dla zabawy, dla pewnej gry z formułą siebie na emigracji. Autor nie wciąga nas do żadnej idei, protestu, nie ratuje lasów, nie broni kobiet, nie reklamuje garnków, nie głosuje na nikogo. Oczywiście, obnaża ludzkie słabości, portretuje Polaków na emigracji. Nie jest to jednak książka do dyskusji. To rzecz do czytania. I takich życzmy sobie więcej na naszych półkach.


JAN KRASNOWOLSKI, „AFRYKAŃSKA ELEKTRONIKA”, Ha! art., Kraków 2013

wtorek, 10 września 2013

Człowiek z Palermo w Suszu

W sobotę odwiedził mnie w Suszu człowiek z Palermo, a dokładnie, stwórca człowieka z Palermo. Książkę pamiętam, ale wiadomo, że morda się bardziej śmieje na widok drugiej mordy. Książka jednak tez się przypomina, dopukuje się i jest na wierzchu. 













Przypomnę kilka słów na jej temat:

historię o problemach socjalno-bytowych. Te jednak zostają w tle, kiedy to główny bohater Paweł wraca z Włoch do Olsztyna, do mamusi. We Włoszech nawiązał współpracę remontowo-budowlaną z Runcem, który ma kontakty z ichnim ś

wtorek, 3 września 2013

TYSKA ZIMA POETYCKA

XIV Ogólnopolski Konkurs na Tomik Wierszy
TYSKA ZIMA POETYCKA
– debiucie –

    R e g u l a m i n

1. Organizatorem konkursu jest Teatr Mały w Tychach.
2. W konkursie mogą brać udział wszyscy autorzy (zrzeszeni i niezrzeszeni w związkach twórczych),   którzy wydali wcześniej samodzielną książkę poetycką.
Warunkiem udziału w konkursie jest nadesłanie do 30 grudnia 2013 roku (decyduje data stempla pocztowegona adres:
Teatr Mały
„Tyska Zima Poetycka”
ulkskard. Augusta Hlonda 1
43-100 Tychy
maszynopisu tomiku wierszymaksymalnie do 50 stronbez projektu okładki i stron redakcyjnychskomponowanego jako artystyczna całość i  opatrzonego tytułem.
Opatrzony godłem maszynopis w postaci  wydruków w formacie A4 należy nadesłać obowiązkowo w   czterech  egzemplarzach (nie dołączać wydanych tomikówdyskietek ani innych nośników).
osobnej kopercie – opatrzonej tym samym godłem – należy zamieścić daneimię i nazwiskoadres,  telefon kontaktowy, e-mail,  krótką notę biograficzną oraz tytuły wydanych dotąd samodzielnych książek  poetyckich z rokiem wydania i nazwą wydawcyWarunki regulaminu będą ściśle przestrzegane.
3. Tematyka prac jest dowolna.
4. Jury powołane przez organizatora przyzna tylko jedną nagrodę.
5. Nagrodę stanowić będzie profesjonalne wydanie zgłoszonego do konkursu tomiku wierszy w serii „Biblioteka Tyskiej Zimy Poetyckiej” oraz 3.000 złotych brutto.
 Tomik zostanie wydany w nakładzie 500 egz. w formacie A-5, z czego autor otrzyma 200 egz., a pozostałe rozdysponuje Teatr Mały (rozesłanie egzemplarzy obowiązkowych do bibliotekwydawnictw branżowychumieszczenie tomików w księgarniach internetowych i in.). Jury zastrzega sobie prawo niewyłonienia zwycięzcy i tym samym niezakwalifikowania tomiku do druku i nieprzyznania nagrody.
6. Organizatorzy nie odsyłają zgłoszonych do konkursu maszynopisów.
7. Zgłoszenie do udziału w konkursie przez nadesłanie maszynopisu tomiku traktowane jest jako akceptacja wszystkich warunków regulaminu.
8. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi do 20 lutego 2014 rokuWszyscy uczestnicy zostaną powiadomieni listownie o jego wyniku oraz zostanązaproszeni na biesiadę poetycką 28.02.2014 w Teatrze Małym podsumowującą konkurspołączoną z turniejem jednego wiersza (dla wszystkich  zainteresowanych) i promocją  wydanego drukiem  tomikuUczestnicy konkursu przyjeżdżają na własny koszt.