sobota, 2 maja 2015

Jakobe Mansztajn "Studium przypadku"

Co tu mówić? Nowy zbiór wierszy Mansztajna to ironiczna prowokacja, unosząca się w lekkich oparach absurdu opowieść o samobójcach, śmierci i pokracznych truchłach tłukących się między żywymi i podglądający nas. Największą siłą tej książki jest właśnie ten lekki i ironiczny ton nadany makabrze. W świecie, w którym wszystko zostało już wyśmiane, kiedy to najbardziej absurdalne pomysły traktowane są poważnie Jakobe Mansztajn doszedł do wniosku, że język ironii jest najwłaściwszy. Pewnie tak, a przynajmniej nie musi go bronić, ironia zazwyczaj broni się sama. Poza tym pretensjonalne, wybuchowe emocje czynią nas często groteskowymi. W świecie tysięcy ofiar podanych na tacy przez komercyjne telewizje na informację o śmierci, na mówienie o śmierci trzeba znaleźć swój język.

Z drugiej strony to ucieczka od emocji, fasada, za którą kryją się odważne metody i techniki nauczania i wypowiadania się, że tak się dydaktycznie nieco wyrażę. Czy jednak studium przypadku rysuje się pod wpływem emocji? Nigdy tak tego nie robiłem.

Może to poetyckie studium przypadku samego autora, może kolejnych wspomnianych w wierszach poetów i muzyków samobójców lub samej śmierci. Owe studium podglądane jest, widziane z perspektywy kamery filmowej.

„trzask, kamera odjeżdża i dopiero teraz widać”

Następują kolejne obrazy, ujęcia o różnej długości. Bohaterowie ujmowani są w różnych planach, wszystko z filmowym zacięciem.

Wiarygodności Mansztajn nabiera, kiedy uświadomimy sobie, że w drugiej jego książce powraca zmarły przyjaciel. Temat zdaje się powracać jak mantra, i tylko określenie „mantra” nie pasuje to poetyckiego dorobku Mansztajna. To raczej obsesja kryjąca się za parawanem ironii, która pozwala przeżyć dojmujące doznania, myśleć, bez nurzania się w obłąkaniu, o śmierci.

„Studium przypadku” to rzeczywiście dobra Książa poetycka, ponieważ jest w niej wszystko, co takowa powinna zawierać, czyli: obsesja, śmierć, „melanchujnia” (określenie Julii Szychowiak cytowane w książce), ironiczny język, czyli zestaw do przeżycia w trudnych warunkach ery „Celebrity Splash”, gdzie rolnik szuka żony pod wodą. To „Skowyt” na miarę nadbałtyckich młodych wioślarzy. Jeśli Jakobe Mansztajn oszaleje (czego mu nie życzę) napisze książkę kultową (czego mu życzę), nie wiem jednak, czy jemu na tym zależy.


W końcu najczęściej chyba pojawiającym się zwierzęciem domowym (?) he, jest pająk, uosobienie samotności i cierpliwości. I takie wydają się być wiersze Jakobe Mansztajana. Soczyste, lewitujące gdzieś w rogu tego świata, czujne i mówiące z perspektywy cierpliwości dla wszystkiego.


Jakobe Mansztajn, "Studium przypadku", WBPiCAK, Poznań 2014

1 komentarz:

  1. Świetny ... po prostu fantastyczny blog. :)

    Odsyłam Cię do mnie na mój konkurs ;)
    http://uzaleznionaodczytania55021.blogspot.com/2015/05/konkurs-w-zasadzie-rozdanie_3.html

    OdpowiedzUsuń