Podmiot liryczny tego zbioru stoi na przedostatniej stacji.
To pozwala sądzić, że jest u progu podróży. Nie chcę wyrokować jaka to podróż:
życie, kariera. Nie ważne. Korzeniem książki jest świadomość skończoności
wszystkiego. Dlatego wraca do przeszłości. Przypomina sobie szczegóły, nieważne
chrząknięcia, spięcia i pęknięcia w świecie, ludziach, wszelkich relacjach. W
ostatnim wierszu autor przekonuje, że po naszym życiu zostanie tylko numer NIP
i kilka innych urzędowych spraw. To przekonanie współczesnego poety jest mi
bliskie. To bardzo determinuje do działania, do życia ponad miarę. Pesymizm.
Pozwala też spojrzeć chłodnym okiem na wszelkie napięcia człowieka w nim samym,
również na owe napinanie się na zewnątrz. Po tym wszechobecnym napinaniu
mięśni, kumulowaniu grosza, w tym bezmyślnym dążeniu do wyróżnienia się, w tych
imionach nadawanych dzieciom, w tych maratonach, dietach cud, po tym wszystkim co
nas uprzedmiotawia pozostanie tylko PESEL.
Ryszkowski jest jak członek wielkiej orkiestry wystukujący
rytm w kącie na trójkącie. To synonim dzisiejszego poety. Szuka w codzienności,
banalnych sprawach jakiegoś przeczuwanego zaledwie uniwersum. To wiersze zapraszające do siebie wszystkich,
ale odnajdą się w nich tylko ludzie z rogów tego świata, ukryci, refleksyjni i
w gruncie rzeczy szczęśliwi, spokojni i pogodzeni. Pyszałkowie chcący się za
wszelką cenę wyróżnić trafią na mur nie do przebicia bez zmiany mentalności.
Skąpani w pozornych działaniach i sukcesach, na które zapracowali inni
odkaszlną te wiersze i pójdą z drwiną na ustach dalej.
Dojrzałe wiersze poety niebawiącego się w lingwistyczne marudzenie.
Od pierwszego wiersza wiadomo, że Janusz Rykowski powie coś ważnego, że wie, o
co mu chodzi i powie nam to otwarcie.
Janusz Ryszkowski, "Stacja przedostatnia" Biblioteka Toposu, Sopot 2014
co byśmy zrobili bez pesymizmu.myśl karmi się problemami
OdpowiedzUsuń