wtorek, 20 marca 2012

Radosław Kobierski, "Drugie ja".


Wtorek – drugi dzień pracy w tym tygodniu. Drugi dzień spotkań z wieloma ludźmi. We wtorki, w przeciwieństwie do poniedziałków, wszystko wydaje się możliwe. Odbiłem się z bloku i biegnę do mety, prowadzę. Jeszcze wiele może się wydarzyć, ale na razie prowadzę, na razie nie jestem nawet spocony. Cieszy poranne słońce i czeka się na wyjście do pracy, do spotkań.
W ręku trzymam jeszcze książę Radosława Kobierskiego „Drugie ja”. Ten zbiór wierszy jest jak autobus pełen ludzi z różnych krajów, różnych wyznań, kultur. Wiersze zamykają się, nie rozumiem ich, są trudne. To oczywiście znak, że poeta stawia przed czytelnikiem wysoką poprzeczkę. To nie są łatwe w odbiorze wiersze, ale nie są złe. Autor „Lacrimosy” po raz kolejny udowadnia, że chociaż jego kuchnia składa się z wielu składników, jest wyszukana, operuje wieloma niespotykanymi przyprawami, to wciąga i smakuje.
Zatrzymałem się przy wierszu „Anna Rozwadowska-Ankiewicz. Photgr. A. Rogorsch. Deutsch-Eylau”. Tak, już tytuł podpowiada, że nie będzie łatwo. Kobierski potrafi zbudować wers, w którym dużo się dzieje, chce się powiedzieć, za dużo, potrafi też nadać tytuł, który mówi tak wiele, że aż nic nie mówi. Mówi tak dużo i tak szybko, że człowiek zaczyna się gubić. Zatrzymałem się przy tym wierszu, bo pojawia się już w tytule miasto przed wojną zwane Eylau, dziś Iława. W wierszu miało nawet swoją rolę miasto Lubawa, w którym mieszkałem w internacie krótki czas. Kobierski przekonał mnie takim patriotycznym chyba pociągnięciem.
I przeczytałem książkę raz jeszcze. I czytał będę, powracał do niej często. Jak do pracy, raz zmęczony, zniechęcony, innym razem pełen zapału, z uśmiechem na twarzy, niczym księgowy koszący trawę na swoim wymarzonym podwórku, przy wymarzonym domku nad rzeką. Wy też będziecie do tej książki powracać, ale nie łudźcie się, że otworzy się ona przed wami, że wynagrodzi za staż. „Drugie ja” Kobierskiego jest książką, która dociera do czytelnika przypadkiem. Musi czytanie tych wierszy zbiec się z wydarzeniem, pomyśleniem, okrzykiem za oknem, pierdnięciem ojca, kaszlem córki, by nagle objawił się ten wiersz.
To trudna poezja, ale na szczęście nie jest wydumana. Co jeszcze? Jeszcze erotyk, który wbija w krzesło „Eurydyka postanawia żyć”. I nie przeczytam go tylko dlatego, że chciałbym abyście zrobili to sami. Tak, trzeba kupić tę książkę, nie liczyć na to, że dobry wujek przeczyta. Są ksiązki, o których trudno pisać, mówić, ale dobrze się je czyta. Nie są w sposób obrzydliwy dosłowne. Taką książką jest „Drugie ja” Radosława Kobierskiego. Polecam ja do kupienia. A nawet jeśli jej nie przeczytanie teraz, to poczeka na was.
Kupujcie książki!
I baterie do zegarków.  Tak rano a już tak późno.



Radosław Kobierski, „Drugie ja”, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, 2011





3 komentarze: