Komentarza do tomiku Gerszberga udzielił Edward Pacewicz, który pisze z tyłu książki: „W kraju, w którym co drugi majaczący poeta nie uważa, by wiedza, intelekt, wykształcenie i tak zwane obycie w świecie były niezbędne do pisania, odczuwania i odczytywania poezji, w kraju tym Tomasz Gerszberg jest chlubnym wyjątkiem.”
Nie jestem pewien czy rzeczywiście „obycie w świecie” jest jedyną albo najważniejszą inspiracją dla każdego poety. Nie wiem czy wiedza na temat historii filozofii jest konieczna dla ukształtowania w sobie własnej wizji świata i własnego języka. Pasewicz ma jednak rację twierdząc, że Gerszberg zaproponował publikację często nawiązującą do np. filozofii i świata kultury współczesnej. To na swój sposób poszerza przestrzeń tej poezji odbierając jej jednak to, co w poezji jest równie ekscytujące, czyli pewną spontaniczność, emocjonalność na wysokim pułapie.
Wiele z tych wierszy można potraktować jako komentarz do ważnych wydarzeń na świecie, taki poetycki komentarz, he. Gerszberg nie zapomina przy tym o uniwersalnych tezach starożytnych pokroju Heraklita. Poeta „powołuje” się w jednym wierszu również na dużo późniejszego Kartezjusza (który to w rozumie widzi jedyną drogę ku poznaniu świata, racjonalizuje i matematykę uważa za jedyna naukę), na matematyka Fibonacciego. Z dużym poczuciem humoru przygląda się obecnemu światu, jego zachwytom i niebezpieczeństwom. Na szczęście nie wychodzi z tego poezja doraźna. To rzeczywiście błyskotliwy wydech poety, który wiersze traktuje hobbystycznie, ale nie okazjonalnie. Od czasu do czasu, bez zbędnego napinania się, bez łez i krwi napisze wiersz. Potem poskłada wiersze w całość używając do tego przede wszystkim mózgu. Wychodzi intrygujący tomik, którego wiersze tworzą ciekawe przestrzenie, kręte tunele, ale niekoniecznie interpretatorowi zakładają opaskę na oczy. Drugi tom Gerszberga po debiutanckim „Ciechozimku” potwierdza wysoką jakość jego poezji.
Zamiłowania do historycznych postaci filozofii jaką przejawia autor, wiedza z zakresu matematyki i fizyki majacząca między wersami, pozwala na odkrywanie świata tego poety według jego wskazówek. Oczywiście samemu też warto przypomnieć sobie średnią szkołę.
Trudno zgodzić się z Edwardem Pasewiczem. Wiedza na temat historii filozofii, wykształcenie, to nie warunek ciekawego pisania. Dobrze jednak, że zwrócił uwagę na to, co rzeczywiście Gerszberga „orginalizuje” (wybaczcie, brakuje mi słów, to miksuję coś), czyli umiejętność wprzęgnięcia wiedzy i intelektu do poezji.
Szkoda, że intelekt kiełkujący w sztuce, wynoszący się ponad emocjonalność czyni ją mało poruszającą. Za to wystarcza na dłużej.
BARCACCIA
Czemu woda rozstępuje się przed sprawnymi pływakami,
by zapieczętować za nimi wodne znaki? Lukrecjusz powiada:
lepkość leży w naturze wszelkiej rzeczy.
Bernoulli, zignorowawszy, sprowadził wszelko żywot
do przekroju strugi i prędkości cieczki,
ale jemu pewnie chodziło o przyrosty energii.
Może miał rację Puchatek twierdząc, że wraz z lepkością
więcej miodu kładziemy do pyska?
Lecz prędkość wkładania miodu ograniczona jest prędkością światła,
czy nas to martwi? Czy nas to zbawi?
Kartezjusz odpowie, że na każdej białej karcie da się posiać
Nasiona umysłu. Ale gdzie miody składają nasiona?
Pytania, które da się zadać! Za którymi zamykają
Się ramiona silnych pływaków, gdy hiszpańskimi schodami
Schodzimy do łupiniej krypki.
Tomasz Gerszberg, "pies, który zakochał się w tęczy", Fa-art, Wrocław 2009