Sierpień praktycznie minął. Po dźwiękach świerszczy, po rżysku docieramy do jabłek i gruszek. Staniały pomidory i papryka. W nozdrzach jeszcze macha na pożegnanie wspomnienie ciętego zboża. Dziś już kombajny stoją na kołkach i czekają na następne sieprniowe szaleńsstwo. Sierpień ma swój charakterystyczny zapach. Zdaniem Katarzyny Klafkowskiej ma też swój smak. I smak ten w swojej książce-laureatce konkursu poetyckiego im. Klemensa Janickiego z roku 2007 organizowanego przez Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu, smak ten nam oddaje. Już wiosną chciałem poczytać te wiersze, ale cieprliwie poczekałem do dziś. „Smak sierpnia”, bo tak zatytułowana jest książka, to wiersze utrwalające chwilę. Liryka w dobrym stylu, nie krzykliwa, skupiona na otoczeniu. Poetka wychodzi cało z próby opisania świata pojedyńczymi kadrami, opisami przyrody. To niezwykła propozycja w XXI wieku, kiedy to literaci robią wszystko, by przypodobać się publiczności. Katarzyna Klafkowska jest pospolita ze swoimi cząbrami, dżemami, rżyskami. W tym tkwi jej siła.
Wiersze pisane ostrożnym językiem. Nie nadużywają zabiegów stylistycznych. Scharmonizowane homogenizują ów sierpień na tyle skutecznie, że już wionsą go czułem, śmiesznie gadam. Dziwaczeję?
Dobrze, że wyrwałem „Smak sierpnia” z piwnicznej niepamięci.
Wieczór w mieście
Ciepło zostało
Pierwszy raz
Usamodzielniło się od słońca
Jak z nagrzanego piekarnika
Po zgaszeniu kontrolki
Bucha
Jadalne powietrze
Pizza i bez
Rośnie apetyt.
Boso
Boso po ściernisku, dziecinna zabawa
przygniatane ostrożnie kikuty kłosów
pod piaszczysty pagórek,
stopy zakurzone aż po łydki
uczernione paznokcie,
piasek przesypywany między palcami.
W sosnowym lesie, kilka ostrożnych kroków
Zadrapania i ukłucia
Dokładny ślad szyszki na podbiciu.
Do jeziora, przy tętniącym słońcu
Pod podeszwą chłód i wilgoć
Tam gdzie zaczyna się łąka.
Idąc boso, nie musisz iść daleko.
Katarzyna Klafkowska „Smak sierpnia”, WBPiCAK Poznań 2008