Wyciągam z kartonu tomik Michała Płaczka. Nie zaczytany zupełnie. Lekko zagięty róg, zapach piwnicy, tych wszystkich klamotów przedostał się do środka książki. Dlaczego ja jej nie czytałem? Otwieram pierwszą stronę i czytam wiersz „d(r)ama”. I już jestem na schodach domu. To przecież pokręcony wiersz, mówi się o takich wierszach, że to zabawa językiem, dekonstrukcja świata na poziomie języka..Odwracam książkę, z tyłu jest notka o autorze. I już jestem w domu. Pamiętam ją dobrze, zmiażdżyła mnie. Poczytajmy:
Michał płaczek, ur. 1987, poeta, autor opowiadań, krytyk literacki. Zaangażowany społecznie na wielu polach. Zainteresowania naukowe: mit historyczny,literatura Zagłady, psychoanaliza kultury. Zainteresowania prywatne: muzyka awangardowa, sztuka awangardowa, literatura awangardowa. Przygotowuje książkę prozatorską. Stale współpracuje z „Wakatem”. Współopiekun kotki Iriny, z którą mieszka na warszawskim Gocławiu. „Opór skóry” jest jego debiutem. Zanim poczytamy wiersze Płaczka. Mój kumpel,który jest kamieniarzem i nie czyta tomików poezji, bo nie ma na to czasu – po robocie jest zmęczony, zapytał, czy w wieku 21 lat można mieć zainteresowania naukowe? Byłem nie tylko w domu, ale leżałem wygodnie na wersalce i śmiałem się jak idiota. I powtarzałem sobie: awangardowa literatura, awangardowa muzyka, awangardowa sztuka. Śmialiśmy się, że Płaczek różne rzeczy robi awangardowo. Do tego w wieku 21 lat jest krytykiem literackim. Ale mniejsza ze złośliwościami, one do niczego nie prowadzą. Notkę o autorze zacytowałem tylko dlatego, że zawsze wydawały mi się niektóre notki przesadzone, czasem tak bardzo, że zniechęcały do czytania zawartości, a jak mi się wydaje, nie to jest założeniem autorów informacji. I jeszcze jedno zanim poczytamy wiersze Michała Płaczka. Proszę uwierzyć, poeta wcale nie musi być oryginalny, wcale nie musi być tak oryginalny, że aż niezrozumiały, by być dobrym poetą. Bo każdy poeta ma swój język. Ten świetny poeta ma język, styl rozpoznawalny, wyraźny. Poeta nie wstydzi się tego, że ktoś w jego twórczości rozpoznaje innych poetów. Może być nawet wtórny, ten jego język, styl. On wie,że Tu chodzi o prawdę, jaka tkwi w poecie. Jeśli język, który już zaistniał pasuje do jego prawdy o nim, to powinien nim pisać, zamiast silić się nawymyślanie własnego, który nie oddaje niczego. Niczego. Wystarczy, aby język był giętki, mówiąc Norwidem, nie musi być oryginalny, właściwy tylko tobie poeto Michale, czy poeto, który dopiero zaczniesz pisać.
Ach, bądźmy przekorni, nie czytajmy wierszy Michała Płaczka, które próbują być oryginalne,nie zaczytujmy się we frazach nieolingwistycznych, z których nic nie wynika.Nie czytajmy wierszy przeintelektualizowanych, których, jak przystało na krytyka literackiego i na miłośnika awangardy, Michał Płaczek umieścił w tomiku wiele. Zacytuję te wiersze, które w piwnicy dobrze mi się czyta, że aż żal, że nie przeczytałem ich przed rokiem, mimo że próbują uciec w zabawę:
Słupnik
skoro mam obowiązek powrócić. skoro mam
obowiązek. Skoro mam powrócić wbrew
woli to obowiązek. Jak
o co proszę niech zło będzie Biedzie poza mną
tam gdzie go nie ma i jest daleko nie rozpoznać
prostych gestów poznanych tylko wewnętrznie
wśród trzewi tak jak można wypruć z siebie
głos odwołuje umowę Przecież szliśmy do domu
(prawda nie swojego) otoczeni bunkrami które
Zdążą zarosnąć i być jak półżywe w momencie gdy
Miasto będzie Tylko martwe odwołuje prospekty
Gdzie ramię tam w ramię armia faszeruje
Metalem poddane dywany trawy teraz ciemnej.
Nie nasiedziałem się w życiu na trawie gdy
Zawsze coś na niej zbudowano wysoko
Resztę wiersza pominę. Kupcie książkę. Nie dlatego, że to debiut roku lub nominacja do nagrody.Warto ją mieć, bo to książka ciekawa towarzysko. Michał Płaczek to partner Adama Wiedemanna, wiadomo, tytułowanego poety. Stąd też na blogach, w kuluarach często ludzie czynią złośliwe uwagi, że Płaczkowi Wiedamann pomaga w sławie, karierze. Dlatego przeczytajcie, by samemu stwierdzić, czy dziś orientacja seksualna, obnoszenie się z orientacją seksualną może pomóc słabiźnie. Nie będę szczegółowo omawiał „Oporu skóry”. Zacytuję jeszcze fragment, z którego mniej jestem "zadowolony". Nie fragment, całość sobie pozwolę:
Plan podróży do muzeum karen blixen
okna pociągu są czarne a pasażerowie
posażni w posady wracają bez twarzy
jakby nie mieli rysy zmyli czy skryli
za wyświechtaną firanką na publiczny
pokaz pięknem jadłowstrętu jest czystość
zamysłu i oszczędność czasu w wypadku
twórczości żywić można urazę a karmić
sentyment nie chcę Pomnikowa ale czy
dostępny jest dwa plus więcej wymiar
Wątpię niejeden pomyśli wszak może
tu drogę dochodząc do siebie czy idąc
w cholerę ALE DO RZECZY ściany
pociągu są białe i jakby co z tego jeśli
równie czyste są intencje wszystkie
Nie serwuję więcej,ponieważ jak sami widzicie, wiersze te są przede wszystkim zabawą. W pierwszym dystychu instrumentacja głoskowa nie wnosi do wiersza niczego, co ja mógłbym odkryć. I tak jest zawsze w przypadku wierszy Płaczka. To przede wszystkim zabawa, raz lepsza, raz gorsza. Dopiero,kiedy Płaczek rezygnuje z zabawy, jak w wierszu „Obrączki”, brzmi naturalnie. W końcu lingwistyczne eksperymenty to ryzyko, że prawda zginie pod wysiłkiem zabawy a wiersz rozpirzy się na drobne świecące szkło. Wiersz stanie się pretensjonalny jak związki homoseksualne, którymi „plakatuje” się okładki pism literacko-kulturalnych.
Brakuje mi w tych wierszach pasji, choroby. Ale to, że mi czegoś brakuje, tomiku nie przesądza.
Michał Płaczek, "Opór skóry", Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2008 r.
Michał płaczek, ur. 1987, poeta, autor opowiadań, krytyk literacki. Zaangażowany społecznie na wielu polach. Zainteresowania naukowe: mit historyczny,literatura Zagłady, psychoanaliza kultury. Zainteresowania prywatne: muzyka awangardowa, sztuka awangardowa, literatura awangardowa. Przygotowuje książkę prozatorską. Stale współpracuje z „Wakatem”. Współopiekun kotki Iriny, z którą mieszka na warszawskim Gocławiu. „Opór skóry” jest jego debiutem. Zanim poczytamy wiersze Płaczka. Mój kumpel,który jest kamieniarzem i nie czyta tomików poezji, bo nie ma na to czasu – po robocie jest zmęczony, zapytał, czy w wieku 21 lat można mieć zainteresowania naukowe? Byłem nie tylko w domu, ale leżałem wygodnie na wersalce i śmiałem się jak idiota. I powtarzałem sobie: awangardowa literatura, awangardowa muzyka, awangardowa sztuka. Śmialiśmy się, że Płaczek różne rzeczy robi awangardowo. Do tego w wieku 21 lat jest krytykiem literackim. Ale mniejsza ze złośliwościami, one do niczego nie prowadzą. Notkę o autorze zacytowałem tylko dlatego, że zawsze wydawały mi się niektóre notki przesadzone, czasem tak bardzo, że zniechęcały do czytania zawartości, a jak mi się wydaje, nie to jest założeniem autorów informacji. I jeszcze jedno zanim poczytamy wiersze Michała Płaczka. Proszę uwierzyć, poeta wcale nie musi być oryginalny, wcale nie musi być tak oryginalny, że aż niezrozumiały, by być dobrym poetą. Bo każdy poeta ma swój język. Ten świetny poeta ma język, styl rozpoznawalny, wyraźny. Poeta nie wstydzi się tego, że ktoś w jego twórczości rozpoznaje innych poetów. Może być nawet wtórny, ten jego język, styl. On wie,że Tu chodzi o prawdę, jaka tkwi w poecie. Jeśli język, który już zaistniał pasuje do jego prawdy o nim, to powinien nim pisać, zamiast silić się nawymyślanie własnego, który nie oddaje niczego. Niczego. Wystarczy, aby język był giętki, mówiąc Norwidem, nie musi być oryginalny, właściwy tylko tobie poeto Michale, czy poeto, który dopiero zaczniesz pisać.
Ach, bądźmy przekorni, nie czytajmy wierszy Michała Płaczka, które próbują być oryginalne,nie zaczytujmy się we frazach nieolingwistycznych, z których nic nie wynika.Nie czytajmy wierszy przeintelektualizowanych, których, jak przystało na krytyka literackiego i na miłośnika awangardy, Michał Płaczek umieścił w tomiku wiele. Zacytuję te wiersze, które w piwnicy dobrze mi się czyta, że aż żal, że nie przeczytałem ich przed rokiem, mimo że próbują uciec w zabawę:
Słupnik
skoro mam obowiązek powrócić. skoro mam
obowiązek. Skoro mam powrócić wbrew
woli to obowiązek. Jak
o co proszę niech zło będzie Biedzie poza mną
tam gdzie go nie ma i jest daleko nie rozpoznać
prostych gestów poznanych tylko wewnętrznie
wśród trzewi tak jak można wypruć z siebie
głos odwołuje umowę Przecież szliśmy do domu
(prawda nie swojego) otoczeni bunkrami które
Zdążą zarosnąć i być jak półżywe w momencie gdy
Miasto będzie Tylko martwe odwołuje prospekty
Gdzie ramię tam w ramię armia faszeruje
Metalem poddane dywany trawy teraz ciemnej.
Nie nasiedziałem się w życiu na trawie gdy
Zawsze coś na niej zbudowano wysoko
Resztę wiersza pominę. Kupcie książkę. Nie dlatego, że to debiut roku lub nominacja do nagrody.Warto ją mieć, bo to książka ciekawa towarzysko. Michał Płaczek to partner Adama Wiedemanna, wiadomo, tytułowanego poety. Stąd też na blogach, w kuluarach często ludzie czynią złośliwe uwagi, że Płaczkowi Wiedamann pomaga w sławie, karierze. Dlatego przeczytajcie, by samemu stwierdzić, czy dziś orientacja seksualna, obnoszenie się z orientacją seksualną może pomóc słabiźnie. Nie będę szczegółowo omawiał „Oporu skóry”. Zacytuję jeszcze fragment, z którego mniej jestem "zadowolony". Nie fragment, całość sobie pozwolę:
Plan podróży do muzeum karen blixen
okna pociągu są czarne a pasażerowie
posażni w posady wracają bez twarzy
jakby nie mieli rysy zmyli czy skryli
za wyświechtaną firanką na publiczny
pokaz pięknem jadłowstrętu jest czystość
zamysłu i oszczędność czasu w wypadku
twórczości żywić można urazę a karmić
sentyment nie chcę Pomnikowa ale czy
dostępny jest dwa plus więcej wymiar
Wątpię niejeden pomyśli wszak może
tu drogę dochodząc do siebie czy idąc
w cholerę ALE DO RZECZY ściany
pociągu są białe i jakby co z tego jeśli
równie czyste są intencje wszystkie
Nie serwuję więcej,ponieważ jak sami widzicie, wiersze te są przede wszystkim zabawą. W pierwszym dystychu instrumentacja głoskowa nie wnosi do wiersza niczego, co ja mógłbym odkryć. I tak jest zawsze w przypadku wierszy Płaczka. To przede wszystkim zabawa, raz lepsza, raz gorsza. Dopiero,kiedy Płaczek rezygnuje z zabawy, jak w wierszu „Obrączki”, brzmi naturalnie. W końcu lingwistyczne eksperymenty to ryzyko, że prawda zginie pod wysiłkiem zabawy a wiersz rozpirzy się na drobne świecące szkło. Wiersz stanie się pretensjonalny jak związki homoseksualne, którymi „plakatuje” się okładki pism literacko-kulturalnych.
Brakuje mi w tych wierszach pasji, choroby. Ale to, że mi czegoś brakuje, tomiku nie przesądza.
Michał Płaczek, "Opór skóry", Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2008 r.