Co tu mówić? Nowy zbiór wierszy Mansztajna to ironiczna
prowokacja, unosząca się w lekkich oparach absurdu opowieść o samobójcach,
śmierci i pokracznych truchłach tłukących się między żywymi i podglądający nas.
Największą siłą tej książki jest właśnie ten lekki i ironiczny ton nadany
makabrze. W świecie, w którym wszystko zostało już wyśmiane, kiedy to
najbardziej absurdalne pomysły traktowane są poważnie Jakobe Mansztajn doszedł
do wniosku, że język ironii jest najwłaściwszy. Pewnie tak, a przynajmniej nie
musi go bronić, ironia zazwyczaj broni się sama. Poza tym pretensjonalne,
wybuchowe emocje czynią nas często groteskowymi. W świecie tysięcy ofiar
podanych na tacy przez komercyjne telewizje na informację o śmierci, na
mówienie o śmierci trzeba znaleźć swój język.
Z drugiej strony to ucieczka od emocji, fasada, za którą
kryją się odważne metody i techniki nauczania i wypowiadania się, że tak się
dydaktycznie nieco wyrażę. Czy jednak studium przypadku rysuje się pod wpływem
emocji? Nigdy tak tego nie robiłem.
Może to poetyckie studium przypadku samego autora, może
kolejnych wspomnianych w wierszach poetów i muzyków samobójców lub samej
śmierci. Owe studium podglądane jest, widziane z perspektywy kamery filmowej.
„trzask, kamera odjeżdża i dopiero teraz widać”
Następują kolejne obrazy, ujęcia o różnej długości.
Bohaterowie ujmowani są w różnych planach, wszystko z filmowym zacięciem.
Wiarygodności Mansztajn nabiera, kiedy uświadomimy sobie, że
w drugiej jego książce powraca zmarły przyjaciel. Temat zdaje się powracać jak
mantra, i tylko określenie „mantra” nie pasuje to poetyckiego dorobku
Mansztajna. To raczej obsesja kryjąca się za parawanem ironii, która pozwala
przeżyć dojmujące doznania, myśleć, bez nurzania się w obłąkaniu, o śmierci.
„Studium przypadku” to rzeczywiście dobra Książa poetycka,
ponieważ jest w niej wszystko, co takowa powinna zawierać, czyli: obsesja,
śmierć, „melanchujnia” (określenie Julii Szychowiak cytowane w książce),
ironiczny język, czyli zestaw do przeżycia w trudnych warunkach ery „Celebrity
Splash”, gdzie rolnik szuka żony pod wodą. To „Skowyt” na miarę nadbałtyckich
młodych wioślarzy. Jeśli Jakobe Mansztajn oszaleje (czego mu nie życzę) napisze
książkę kultową (czego mu życzę), nie wiem jednak, czy jemu na tym zależy.
W końcu najczęściej chyba pojawiającym się zwierzęciem
domowym (?) he, jest pająk, uosobienie samotności i cierpliwości. I takie
wydają się być wiersze Jakobe Mansztajana. Soczyste, lewitujące gdzieś w rogu
tego świata, czujne i mówiące z perspektywy cierpliwości dla wszystkiego.
Jakobe Mansztajn, "Studium przypadku", WBPiCAK, Poznań 2014