Marcin Włodarski: Poetów debiutujących zaraz po liceum jest coraz więcej. Nie wpisujesz się w ten "trend". Dlaczego tak późno? Po czterdziestce?
Piotra Gajda: No tak, aż do roku 2000 powtarzałem za moim ulubionym Wojaczkiem: „Ty mogłeś być poetą. Ale ciągle „nie”/ Uparcie powtarzając dziś nie wiesz, / kimś jest”. A przecież, jeszcze w drugiej połowie lat osiemdziesiątych Marek Garbala na warsztatach literackich we Wrocławiu, na które dojeżdżałem w czasie służby wojskowej z Poznania, po przeczytaniu jednego z moich tekstów publicznie rzekł: „I mamy tu wiersz”. Tym kategorycznym stwierdzeniem poniekąd „namaścił mnie” na poetę i w dodatku wystawił mi ustne, bo ustne, ale jednak świadectwo. Nie mogę w tym miejscu przecenić także roli mojego przyjaciela i poety Krzysztofa Kleszcza, który mnie, „dumnemu” laureatowi kilku lokalnych konkursów poetyckich otworzył oczy ( a było to w roku 2007) na poezję bardziej ambitną od tej, którą zachwycały się zasiadające w jury emerytowane polonistki przyznające mi w lokalnych konkursach pierwsze miejsca i stosowne puchary. Niedługo po tej drugiej dacie już razem wybraliśmy na spotkanie z ludźmi, którzy postanowili założyć Koło Młodych Pisarzy przy SPP w Łodzi. I tak w wieku czterdziestu jeden lat zostałem „młodym pisarzem”. Dlaczego tak późno? Pozwolisz, że odpowiem na to pytanie posługując się cytatem z Kierkegaarda: „Konieczność bycia kimś innym, niż się jest, stanowi dla człowieka źródło najgłębszej rozpaczy”. Przez tzw. „wyższe, życiowe konieczności” długo bywałem kimś innym, niż poetą. Za długo, bo przecież tak naprawdę jestem sobą dopiero wtedy. Życie i cała reszta to niejako przeszkoda, którą za każdym razem muszę od nowa pokonywać, żeby zachować w sobie tamtego chłopca, który przed laty po raz pierwszy „zachłysnął się” wierszem.
M.W.: Twoja poezja jest dowodem na to, że warto poczekać z debiutem. Co w Tobie kiełkowało - miłość do świata czy nienawiść?
P.G.: Nie wiem, czy aby na pewno jest to dowód, którego nie da się obalić. Nie jestem najlepszym obrońcą swoich wierszy – ich obiektywna wartość jest mi subiektywnie nieznana. Zauważyłem, że w drugiej części swojego pytania zawarłeś jedynie dwie możliwe odpowiedzi, dlatego muszę w tym miejscu powtórzyć za Cioranem: „Jeśli jestem coś wart, to tylko dzięki temu, co mnie oddziela od świata”. W tej chwili, kiedy myślę nad właściwą odpowiedzią jestem przekonany, że z jednej strony jestem optymistą zaciągającym długoterminowy kredyt w banku i posiadającym własne dzieci, z drugiej jednak strony dosyć często nie chce mi się pełnić wobec świata jakichkolwiek powinności.
M.W.: Ja odczytuję Twoją poezję jako swego rodzaju oskarżenie świata o jego brzydotę. Mylę się?
Piotra Gajda: No tak, aż do roku 2000 powtarzałem za moim ulubionym Wojaczkiem: „Ty mogłeś być poetą. Ale ciągle „nie”/ Uparcie powtarzając dziś nie wiesz, / kimś jest”. A przecież, jeszcze w drugiej połowie lat osiemdziesiątych Marek Garbala na warsztatach literackich we Wrocławiu, na które dojeżdżałem w czasie służby wojskowej z Poznania, po przeczytaniu jednego z moich tekstów publicznie rzekł: „I mamy tu wiersz”. Tym kategorycznym stwierdzeniem poniekąd „namaścił mnie” na poetę i w dodatku wystawił mi ustne, bo ustne, ale jednak świadectwo. Nie mogę w tym miejscu przecenić także roli mojego przyjaciela i poety Krzysztofa Kleszcza, który mnie, „dumnemu” laureatowi kilku lokalnych konkursów poetyckich otworzył oczy ( a było to w roku 2007) na poezję bardziej ambitną od tej, którą zachwycały się zasiadające w jury emerytowane polonistki przyznające mi w lokalnych konkursach pierwsze miejsca i stosowne puchary. Niedługo po tej drugiej dacie już razem wybraliśmy na spotkanie z ludźmi, którzy postanowili założyć Koło Młodych Pisarzy przy SPP w Łodzi. I tak w wieku czterdziestu jeden lat zostałem „młodym pisarzem”. Dlaczego tak późno? Pozwolisz, że odpowiem na to pytanie posługując się cytatem z Kierkegaarda: „Konieczność bycia kimś innym, niż się jest, stanowi dla człowieka źródło najgłębszej rozpaczy”. Przez tzw. „wyższe, życiowe konieczności” długo bywałem kimś innym, niż poetą. Za długo, bo przecież tak naprawdę jestem sobą dopiero wtedy. Życie i cała reszta to niejako przeszkoda, którą za każdym razem muszę od nowa pokonywać, żeby zachować w sobie tamtego chłopca, który przed laty po raz pierwszy „zachłysnął się” wierszem.
M.W.: Twoja poezja jest dowodem na to, że warto poczekać z debiutem. Co w Tobie kiełkowało - miłość do świata czy nienawiść?
P.G.: Nie wiem, czy aby na pewno jest to dowód, którego nie da się obalić. Nie jestem najlepszym obrońcą swoich wierszy – ich obiektywna wartość jest mi subiektywnie nieznana. Zauważyłem, że w drugiej części swojego pytania zawarłeś jedynie dwie możliwe odpowiedzi, dlatego muszę w tym miejscu powtórzyć za Cioranem: „Jeśli jestem coś wart, to tylko dzięki temu, co mnie oddziela od świata”. W tej chwili, kiedy myślę nad właściwą odpowiedzią jestem przekonany, że z jednej strony jestem optymistą zaciągającym długoterminowy kredyt w banku i posiadającym własne dzieci, z drugiej jednak strony dosyć często nie chce mi się pełnić wobec świata jakichkolwiek powinności.
M.W.: Ja odczytuję Twoją poezję jako swego rodzaju oskarżenie świata o jego brzydotę. Mylę się?
P.G.: Brzydota to jedna z cech nas samych. Stąd oskarżanie świata staje się oskarżeniem kierowanym przeciwko sobie. Ja nikogo i niczego nie oskarżam – w takim samym stopniu odpowiadam za wygląd świata jak i za mój pogląd na jego temat. Sam przecież „jestem światem”, sztuka w tym, żeby być nim dla kogoś jeszcze lub odnaleźć coś absolutnie istotnego w jego (swojej) brzydocie. Właściwie postawić pytanie: co chcę (co mogę) z niej wydobyć na światło dzienne – diamenty, ropę, a może torf, robaki, spróchniałe kości?
M.W.: Czy ludzie są bliżej niedoskonałości zwierząt, czy raczej niezaprzeczalnie jesteśmy istotami, które zostały wyposażone lepiej.
P.G.: Zarówno my jak i zwierzęta zostaliśmy wyposażeni w ból, strach, głód, radość i sen, ta sama czeka na nas śmierć. To, że akurat jesteśmy dominującym na Ziemi gatunkiem jest poniekąd naszym przekleństwem. Musimy coś jeść, chronić siebie i naszych bliskich przed chłodem, rozmnażać się. Dominując decydujemy o tym, który gatunek zwierząt będziemy hodowali i zabijali a któremu pozwolimy żyć na wolności. Mają świadomość tego, że to ludzie wymyślili i przeprowadzili holocaust „trudno jest być bogiem”. Pewnym pocieszeniem jest myśl, że i wobec nas Bóg bywa często okrutny w sposób zupełnie niezrozumiały. Niezrozumiały bywa jego plan…
M.W.: W Twoich wierszach człowiek otoczony jest destrukcyjnymi siłami przyrody i zwierzętami niosącymi znamiona rozkładu - tak to widzę. To tylko poetycka wizja? Może jest w tym ostrzeżenie?
P.G.: Poezja nie ma dziś takiej siły, żeby kogokolwiek przed czymkolwiek ostrzegać. Pod jej sztandarami maszerują nieliczni. Towarzyszący moim wierszom rozkład (ciała, pomieszczeń, jazdy) to tylko metafora, wydaje mi się ona być najbliższa tkwiącej we mnie prawdzie, która w takim samym stopniu jest kreacją co światem, jego odbicie znajduje się we mnie
a jednocześnie to także w miarę wierne odbicie mojego „ja” w konkretnej czasoprzestrzeni.
M.W.: Z Krzysztofem Kleszczem prowadzisz blog "Biała fabryka". Skąd pomysł, by zajmować się poezją. Masz na to czas?
P.G.: Prawda, że to niedorzeczne? Dwóch dorosłych mężczyzn zajmujących się poezją. Widzisz, cała przyjemność w tym, że robisz coś, co dla wielu żyjących obok ciebie ludzi nie przedstawia żadnej wartości. A więc robisz coś tylko dla siebie i w swoim egoizmie jesteś najprawdziwszy. Na to nie szkoda czasu. To naprawdę niezła motywacja.
M.W.: Na koniec. Piszesz dalej? Twoja poezja ewoluuje?
P.G.: Staram się pisać. Od czasu ukończenia drugiej książki w lipcu ubiegłego roku, napisałem sześć nowych wierszy. Kiedy napiszę następnych dwadzieścia pięć, poszukam wydawcy i opublikuję je razem z tymi sześcioma. Wtedy wyślę ci nową książkę, a ty mi to powiesz. Ode mnie nie oczekuj odpowiedzi, bo ja tego nie wiem.
M.W.: Dziękuję za rozmowę. Czekam na Twoją nową książę, oby ujrzała światło dzienne jak najszybciej. Trzymaj się.
Piotr Gajda - poeta, autor dwóch książek poetyckich: "Hostel" i "Zwłoka". Prowadzi wraz z Krzysztofem Kleszczem blog Biała Fabryka.
Ciekawy wywiad. Ale z drugiej strony, jaki ma być, skoro rozmawiają ze sobą ciekawi ludzie? ;) Czytałem nowe wiersze Piotra i przez to czekam na jego nową książkę bardziej niecierpliwie niż zwykle.
OdpowiedzUsuń