"Wiersze i między wierszami" to tytuł książki poetyckiej Krzysztofa Lisowskiego. Poetyzowanie codziennych starć z banałem, nadawanie temu uniwersalnego znaczenia poprzez odwołania do kultury starożytnych, to pierwsze, co rzuca się w oczy, co dochodzi do głowy podczas lektury tych wierszy.
Rzeczywiście wśród wierszy zamieszczonych w książce odnajdziemy również to, co między wierszami, czyli krótkie zdania, wrażenia, również cytaty, powiedzmy notatnik autora. Zdecydował się na publikację tych spostrzeżeń zapisanych naprędce, ponieważ dobrze uzupełniają wspomniane zmagania poety z małymi zdarzeniami nabierającymi jednak olbrzymiego znaczenia, urastającymi do uniwersalnych, przytłaczających od wieków sił wyższych, takich jak czas, śmierć, potrzeba mówienia, niemoc mówienia ...
Oczywiście można też pomyśleć, że autor chciał tymi niby aforyzmami wypełnić, dopełnić książę, by stron dokleić.
Wiersze Lisowskiego świetnie się czyta. Wiele z nich to bardzo dobry materiał dla recytatora czy nawet dla kogoś, kto zdecydowałby się na wystawienie ich na scenie w formie teatru poetyckiego. Dużo tu nastrojów i emocji, mimo że autor tak często odwołuje się do kultury antycznej, co zazwyczaj intelektualizuje wiersze, czyni z nich pustkę emocjonalną. Tu od emocji aż się pieni, ale nie ulewa, Lisowski nie wysrywa się przed nami jak młodzieniec, który właśnie nauczył się pisać. To wiersze starego wiarusa, który wie jak powiedzieć. Zresztą, im dłużej zostaje się z książką tym mniej dostrzega się tych odniesień, podróży do antyku.
Szczególne są również te wiersze, które wyrywają się spod jarzma odniesień do starożytnych i mówią w czuły nawet, choć nieco sztubacki sposób o dziewczynie, czy ten nawiązujący do obrazów Edwarda Hoopera oddający nie tyle samotność dłużącą się w "Pokojach dla turystów" ile, pewnie życiowy, banalny dramat, banalny, bo rozgrywający się równocześnie z tymi samymi przypadkami mającymi miejsce w pierwszej lepszej czynszowej kamienicy.
Wiersze wydane w 2009 roku nadal się czytają!
"Na koniec dnia i roku"
Teraz niektóre słowa pojawiają się
Ale tylko tam
Wewnątrz
Zeszły po wysokich schodach
Do świata uśpionych ziaren
Cicho śpiewają
Przy zwęglonych krosnach
Światło w naczyniach z ołowiu odpoczywa
Brama jest wąska
Ta czarna bruzda w ziemi
(Narodziny do umierania)
Widziana z okna pociągu
Między jednym tunelem a
Następną jawą
Bóstwa tam śpią o tej porze
Moje oczy i twoje usta zamknięte na zachwyt
Nazwy nie przypisane jeszcze żadnej rzeczy
Dobrze wypoczywa się po śmierci
Na połyskliwym puchu rozsypanym szkłem
Niektóre słowa na pewno
Wstaną z kolan
Persefono
Kiedy połączą się znowu
Przyczyna ze skutkiem
Źródło i ujście
Wyjaśnią się od początku jak mak i jaśmin
Przywdzieją mokre jeszcze i młode
Imiona
3 grudnia 2008
Krzysztof Lisowski, "Wiersze i między wierszami", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz